Strona Główna
|
Szukaj
|
Użytkownicy
|
Grupy
|
Galerie
|
Rejestracja
|
Profil
|
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
|
Zaloguj
Forum Olstigat Strona Główna
->
Komnata Gościnna
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Sala Informacyjna
----------------
Księga Olstigatu
Prawo Dworzan
Sala Rekrutów
Dwór Olstigat
----------------
Członkowie Olstigatu
Komnata Dzienna
Tablica Zadań
Komnata Obrazów
Sala Gościnna
----------------
Komnata Dyskusji
Komnata Gościnna
Komnata Ksiąg i Biblioteka
Tereny koło Dworu
----------------
Wiejski Targ
Las niedaleko Olstigatu
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Vexis
Wysłany: Pią 18:54, 14 Gru 2007
Temat postu:
Spojrzała na Fiannra i nie mogła uwierzyć własnym oczom. Już wiedziała po co kapłan. Uderzyła ją fala ciepła i w pierwszej chwili rzuciła się by sprawdzić dokładniej co z bratem. Tak ogłuszona dziwnym uczuciem, że słowa "demon" i "wyrwanie duszy" zdawały się nie dotrzeć do jej uszu.
-Poślij, poślij po nią. Skoro może pomóc to na co czekamy?!
- mówiła bardzo szybko, a ostatnie słowa wręcz wykrzyczała. - I po kogoś, kto może go uleczyć, my przecież nie znamy się na tym.-
Nie możemy zwlekać
.- złapała się z głowę i zaczęła nerwowo krążyć po pokoju-
Powiedz posłańcowi, żeby Raya przybiegłs z jakimś kapłanem. Możesz i Ty pobiec za jakimś, a ja zostanę tu z nim...
Branna
Wysłany: Pią 16:09, 14 Gru 2007
Temat postu:
Gdy Thamior ruszył do wyjścia, Branna złapała Vexis za rękę i pociągnęła do komnaty, gdzie leżał Fiannr. Zatrzymała się w drzwiach, by obserwować, czy mroczny aby na pewno opuszcza posesje, ale cały czas przy tym mówiła.
- Fiannr zrobił coś głupiego, ale nie wiem co. Raya chyba wie. Jakiś obrządek z demonami w tle i wyrywaniem duszy ... Tyle powiedział pan Thamior. Idesia była oburzona gdy go zobaczyła i jej Bogini chyba zabroniła mu pomagać. Musiał więc zrobić coś strasznego. Mogę posłać po Rudą. Ona może coś wiedzieć!
Przestępowała z nogi na nogę niecierpliwie.
Thamior
Wysłany: Pią 14:31, 14 Gru 2007
Temat postu:
Nie zaskoczyło go zachowanie Branny. Nawet trochę się go spodziewał.
-Skoro tak stawiasz sprawę, to i ja nie będę ganiał. Mam nadzieję, że dobrze się zaopiekujecie moim przyjacielem. I tak nie jestem w stanie pomóc. Bywajcie w zdrowiu-
ukłonił się nisko i skierował w stronę bramy Dworu.
Vexis
Wysłany: Pią 14:16, 14 Gru 2007
Temat postu:
Szczere zdziwienie pojawiło się na jej twarzy. Kapłana? Po cóż znów kapłana? I co takiego mroczny zrobił, że Branna była tak zdenerwowana? Spojżała na niego zaciekawiona, czy i co odpowie niewielkiej wzrostem, ale tak stanowczej osóbce zagradzającej mu drogę.
Branna
Wysłany: Pią 9:45, 14 Gru 2007
Temat postu:
- Ten pan wychodzi! -
Odpowiedziała mrocznej Branna.
- A ja na pewno nie będę ganiała po Dworze i do pana Idesi ściągała. Ona wie najlepiej co robić, a co powiedziała, to pan słyszał! Nie powiedziałeś nam waść wszystkiego i nie zrobię nic, dopóki nie powiesz!
Stanęła zagradzając mrocznemu drogę w głąb Dworu.
- Sprowadzę innego kapłana. A waćpan mów, lub idź do siebie!
Vexis
Wysłany: Czw 23:09, 13 Gru 2007
Temat postu:
Już wcześniej słyszała głosy mieszkańców dochodzące z, jak się mogła domyślać, sali gościnnej. Nie zamierzała schodzić, miała paskudny humor. Kiedy jednak usłyszała nie tylko głosy a krzyki, bez zastanowienia rzuciła się w strone schodów prowadzących na parter. Z początku gryzła ją ciekawość co się dzieje, gdy jednak ujżała zaniepokojoną twarz Branny ciekawość została zastąpiona lękiem i zdenerwowaniem.
-
Co się tutaj dzieje?
- wykrzyknęła z niezbyt uprzejmym tonem.
Thamior
Wysłany: Czw 21:21, 13 Gru 2007
Temat postu:
Zdębiał, słysząc słowa kapłanki i widząc ją wybiegającą z komnaty. Wyszedł szybko za nią, ale nigdzie jej nie zauważył. Dostrzegł za to Brannę.
-Proszę ją znaleźć i tutaj przyprowadzić, zanim ja to zrobię, bo wtedy nie będzie już tak sielankowo.
To powiedziawszy ruszył korytarzem w poszukiwaniu Idesii.
Idesia
Wysłany: Czw 20:03, 13 Gru 2007
Temat postu:
Dziewczyna odprowadziła Brannę zaniepokojonym wzrokiem, upewniając się, czy ta na pewno się odwróciła. Uśmiechnęła się do Thamiora z pewnym wysiłkiem, drżącymi ze zdenerwowania dłońmi wyjęła z sakwy maleńki woreczek. Przełknęła pośpiesznie garść czegoś, co z niego wysypała, nie dało się nawet zorientować, co to było. Złożyła dłonie w skomplikowany znak, zamknęła na chwilę oczy i w skupieniu wyszeptała kilka wielosylabowych słów.
Źrenice kapłanki rozszerzyły się, a palce złożonych dłoni zaczęły promieniować nieziemskim blaskiem. Odetchnąwszy z ulgą, zaczęła przesuwać czubkami palców po świeżej bliźnie na piersi gladiatora. Nagle jej dłonie zatrzymały się, a na twarzy pojawił się wyraz przerażenia. Odwróciła gwałtownie głowę w stronę Thamiora.
- Nie powiedział mi pan wszystkiego... To coś gorszego niż demoniczne moce - oderwała ręce od skóry mężczyzny, jakby dotknęła czegoś gorącego. - Nie mogę mu pomóc, co więcej, muszę iść błagać o wybaczenie, że przyłożyłam rękę do tak ohydnego postępku - to powiedziawszy, chwyciła swoją torbę i wzburzona wybiegła z komnaty.
Branna
Wysłany: Śro 15:50, 12 Gru 2007
Temat postu:
- To ja poczekam przy drzwiach, jakby kogoś łapać trzeba było.
Stanęła tuż koło drzwi komnaty, uważnie obserwując. Przez głowę krasnoludki przelatywały tysiące myśli, zwłaszcza - gdzie właściwie powinna teraz być. Czy u Rayi - i dowiedzieć się, co się wydarzyło, czy w swoim pokoju w Dion, zobaczyć co z rannymi, czy tu, czy może jednak dalej naprawiać kołowrót studni? A może się położyć, bo jutra znów od rana to samo? Stała jednak twardo przy drzwiach. Raya nie ufała temu elfowi, więc i ona nie zamierzała zostawiać Wróżki z nim sam na sam ...
Thamior
Wysłany: Wto 17:14, 11 Gru 2007
Temat postu:
Przyglądał się cały czas Wróżce. Na jej ostatnie słowa pokręcił głową.
-Nie znam się na tym i nie wiem, po co ranę otwierać, ale widok krwi jest dla mnie czymś tak codziennym jak widok nieba, więc jeśli trzeba będzie pomóc, możesz na mnie liczyć.
Idesia
Wysłany: Wto 15:59, 11 Gru 2007
Temat postu:
Wysłuchała wypowiedzi Thamiora z cierpką miną.
- Wspaniały pomysł, demony na cmentarzu - skrzywiła się. - Niektórzy sami aż się proszą o kłopoty - prychnęła, przyklękając przy chorym. Widać było jednak, że ostrymi słowami pokrywa zdenerwowanie i troskę, dalece wykraczającą poza zawodowe obowiązki.
Z torby wyjęła dwie buteleczki - jedną pełną przezroczystego płynu, drugą wypełnioną gęstą, srebrzystą mazią. Odkorkowała pierwszą i nasączyła zawartością czystą szmatkę, którą zwilżyła usta rannego. Powtórzyła kilkakrotnie czynność, w komnacie zapachniała mieszanka ziół, woń wymieszana z zapachem powietrza po burzy. Gladiator po tym zabiegu zaczął jakby spokojniej oddychać. Odczekała chwilę, obserwując w napięciu twarz chorego, po czym z widoczną ulgą schowała drugą buteleczkę do kieszeni, żeby w razie czego była w pogotowiu.
- Chyba będziecie musieli wyjść na chwilę - zmierzyła wzrokiem obserwujących ją w napięciu Brannę i Thamiora. - Nie zamierzam was tu trzymać na siłę, a jeśli będzie trzeba na powrót otworzyć ranę... - zawahała się. - Ktoś nieprzyzwyczajony do takich widoków może nie wytrzymać, a ja mam tylko dwie ręce i nie mogę ratować naraz kilku osób.
Thamior
Wysłany: Pon 8:15, 10 Gru 2007
Temat postu:
Gdy tylko weszły do komnaty, elf, widząc pytające spojrzenie kapłanki, zaczął tłumaczyć:
-Nie wiem do końca jak do tego doszło, gdy dotarłem na Cmentarz było już po całym zajściu. Raya mówiła, że wchodził w układy z jakimś demonem i nie do końca się to powiodło-
nie był pewien, czy Fiannr pozwoliłby mu powiedzieć wszystko, więc niektóre fakty pominął
- Gdy do nich dołączyłem, demona już nie było, a Fiannr leżał na ziemi z tą raną-
wskazał na długie cięcie na piersi gladiatora
- i zdawał się być jakiś nieobecny, lecz przytomny. Kapłanki orzekły, że demon chciał wyrwać mu duszę, odmówiły modły, rana przestała krwawić, Fiannr najwyraźniej wrócił do normalnego stanu. I przyniosłem go tutaj, abyście mogli się nim zaopiekować. Zostanę jeszcze jakiś czas, gdyby mu się pogorszyło, a może nawet uda mi się trafić na jakiś ślad tego demona. Mógłbym go wtedy złapać.
Branna
Wysłany: Pon 2:29, 10 Gru 2007
Temat postu:
- Nie mam pojęcia. Pan Thamior go przyniósł. Tyle wiem.
Biegłą starając się nadarzyć za kapłanką
Idesia
Wysłany: Nie 13:37, 09 Gru 2007
Temat postu:
Dziewczyna siedziała na krześle w pozycji wyrażającej głębokie skupienie. Drgnęła nerwowo, kiedy Branna wbiegła do komnaty, przerywając medytację. Na oślep sięgnęła po swoją torbę i poderwała się. Drugą ręką chwyciła krasnoludkę za nadgarstek i pociągnęła ją za sobą, aż ta ledwie nadążała.
- Mów zaraz, co się stało? - wypytywała gorączkowo, skacząc po dwa stopnie w dół.
Fiannr
Wysłany: Nie 12:38, 09 Gru 2007
Temat postu:
Mężczyzna leżał na ławie tak jak go położono. Nadal nie miał sił by ręką choć ruszyć, co było widoczne, gdyż co chwila któraś z jego kończyn drżała jakby chcąc wyrwać się ze smoły którą ktoś nieopatrznie rozlał na nią. Bezowocnie. Powieki miał przymknięte od czasu gdy modlitwy Egani oraz Rayi nieco ulżyły cierpieniu na tyle, że wytrzeszczone bólem oczy samoistnie się zamknęły. Dzięki temu nie wyglądał tak przerażająco jak wtedy gdy go odnaleźli na Cmentarzu Królewskim. Od czasu do czasu z ust jego wydobywał się stłumiony jęk, potwierdzający jednak to że żyje, bo poza płytkim oddechem nic innego nie wskazywało na to.
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance
free theme by
spleen
&
Programosy
Regulamin