Strona Główna
|
Szukaj
|
Użytkownicy
|
Grupy
|
Galerie
|
Rejestracja
|
Profil
|
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
|
Zaloguj
Forum Olstigat Strona Główna
->
Komnata Gościnna
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Sala Informacyjna
----------------
Księga Olstigatu
Prawo Dworzan
Sala Rekrutów
Dwór Olstigat
----------------
Członkowie Olstigatu
Komnata Dzienna
Tablica Zadań
Komnata Obrazów
Sala Gościnna
----------------
Komnata Dyskusji
Komnata Gościnna
Komnata Ksiąg i Biblioteka
Tereny koło Dworu
----------------
Wiejski Targ
Las niedaleko Olstigatu
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Ixyanna
Wysłany: Sob 14:49, 08 Mar 2008
Temat postu:
- Żeby tylko tutaj. - odparła z rozbawionym uśmiechem, unosząc głowę. Powiodła po wszystkich wzrokiem i uśmiechnęła się szerzej. Usiadła przy stole, położyła na kolanach przerzuconą przez ramię torbę i zaczęła w niej grzebać. Uśmiechnęła się po chwili poszukiwań i postawiła na stole mały słoiczek z konfiturą z czegoś co przypominało borówki.
- Przywiozłam z podróży, to już przedostatni słoiczek. W sam raz do ciasteczek. Dzieło Thamoni, mówiłam Ci kiedyś o niej, Vriso. Mam coś jeszcze z jej... kuchni, ale... - spojrzała z tajemniczym uśmiechem na wnętrze torby - na inną okazję.
Elineza Marroux
Wysłany: Czw 20:00, 06 Mar 2008
Temat postu:
Elineza słuchała rozdrażniona krótkiej wymiany zdań między Galanthirem, a Vrisą. Tupała wściekle nogą pod stołem i już miała odpowiedzieć na bezczelne zachowanie mężczyzny, ale ubiegła ją Vrisa. Może to i dobrze.., bo już nie ręczyła za siebie. Szepnęła jedynie do gościa:
- Szczyt bezczelności! Mówię Pani, mężczyźni tutaj są niereformowalni.
Po chwili spiorunowała wzrokiem gladiatora, kierującego się do wyjścia nie zaszczycając go już ani jednym wypowiedzianym przez siebie zdaniem.
Ixyanna
Wysłany: Czw 18:27, 06 Mar 2008
Temat postu:
W momencie gdy Pani Porucznik spojrzała na nią, dziewczyna momentalnie wstała i ukłoniła się swoim sposobem. Wyprostowała się powoli i gdy rozmowa ucichła, znów pochyliła głowę, opierając dłonie na kolanach.
- Ixie, zielarka. - odezwała się, nie podnosząc głowy, po czym wyprostowała się znów, jej dłonie przesunęły się po nogach w górę i złączyły się na wysokości brzucha. Spojrzała na buty Galanthira, uśmiechając się miło, acz z widoczną nutką zakłopotania.
- Mieliśmy zresztą... - zawahała się na krótką chwilę, kaciki ust powędrowały wyżej. - Zresztą nic.
Zielarka uniosła bursztynowe oczy i rzuciła Elinezie i Galanthirowi po niezwykle krótkim spojrzeniu, po czym ukłoniła się ponownie.
- Miło mi.
Galanthir
Wysłany: Czw 17:35, 06 Mar 2008
Temat postu:
- Matko, no i co się tak unosisz... Spokojnie, bez agresji...
Odburknął.
-Same chciałyście mnie w kuchni zatrudnić, to się zaoferowałem do pomocy... No ale jak chcecie, to mogę co innego tu zrobić, chociaż nie ukrywam, że w tamtym byłbym najlepszy.
Spojrzał znowu na zielarkę.
- Wybacz pani, że ci przerwaliśmy. Proszę, już możesz mówić.
I znowu spoglądnął z zainteresowaniem na kobietę,
Vrisa
Wysłany: Czw 17:16, 06 Mar 2008
Temat postu:
Zaplotła ręce pod biustem z miną nie wróżącą niczego dobrego dla Galanthira.
- Mamy się zabierać do roboty? Żeby twój brzuch napełnić? Coś jeszcze nadworny konsumencie?
Elfka prychnęła krótko. Spojrzała z dołu na mężczyznę, jako iż była niższa od wszystkich Dworzan nie licząc tych krasnoludzkich, i przytupnęła stópką gniewnie.
- Zatem niech jaśnie pan Galanthir liczy się z faktem iż dziś posiłek sam sobie sporządza. Bo nic z naszych specjałów nie trafi do jego jamy ustnej!
Zaraz potem odwróciła się do Ixyanny z uśmiechem zupełnie nie wskazującym na niedawną złość.
- A na deser możemy upiec ciasteczka.
Galanthir
Wysłany: Czw 15:48, 06 Mar 2008
Temat postu:
Kiedy usłyszał propozycję kobiety, wyszczerzył zęby i pokręcił przecząco głową.
- Kucharza? Żartujesz chyba... Ja tu raczej w roli konsumenta przybywam. O, mogę zostać nadwornym konsumentem, będę sprawdzał jakość waszych posiłków. Tylko nie zapomnijcie robić dla mnie dodatkowych porcji. No, więc drogie panie bierzcie się do roboty, a ja pójdę do swojej komnaty przygotować się psychicznie do tej uczty. Wrócę za jakiś czas.
Już miał zamiar wychodzić, kiedy przy wyjściu obrócił się na pięcie i spojrzał na zielarkę.
- Matko! Głód mi chyba umysł przysłonił. Wybacz pani, nie poznałem jeszcze twego imienia. Ale chętnie naprawię ten błąd.
Spoglądnął wyczekująco na kobietę, uśmiechając się przy tym najmilej jak potrafił.
Elineza Marroux
Wysłany: Czw 11:33, 06 Mar 2008
Temat postu:
Wyniosła z biblioteki jakąś opasłą księgę. Miała zmierzać do swojej komnaty, gdy usłyszała wrzawę prawdopodobnie wydobywającą się z kuchni. Zaciekawiona owym zamieszaniem szybko się tam skierowała. Przed oczami zebranych pojawiło się najpierw wielkie tomiszcze, a dopiero potem kobieca sylwetka.
- A wy znowu w kuchni. Gal a Ciebie jak już spotykam, to zawsze tutaj. Może powinieneś pomyśleć o zmianie fachu? Mogłabym Ci nadać tytuł nadwornego kucharza. Co ty na to? Z przyjemnością sprawdzimy jak sobie radzisz w tej materii.
- kiedy chciała uśmiechnąć się porozumiewawczo do Vrisy, w zasięgu jej wzroku pojawiła się nieznajoma. Puściła oczko również do niej -
Prawda moje Panie? Zasiadła patrząc wyczekująco na mężczyznę, po czym zwróciła się do przybyłej.
- Elineza z rodu Marraux, nadzorca tego tu oto dworzyszcza i porządkowy w jednej osobie.
- skinęła głową uprzejmie.
Ixyanna
Wysłany: Śro 22:35, 05 Mar 2008
Temat postu:
Dziewczyna wstała pospiesznie, odkłoniła się swoim sposobem i otworzyła usta, słysząc jednak że mężczyzna zwraca się do Vrisy, zaniechała pomysłu odezwania się i po chwili usiadła, powoli, jakby to miało zaprzeczyć samemu faktowi, że siada. Po krótkiej chwili, patrząc zakłopotanym wzrokiem na elfkę, odezwała się:
- Mogę pomóc z kolacją, przynajmniej się przydam.
Galanthir
Wysłany: Śro 20:57, 05 Mar 2008
Temat postu:
Idąc w stronę kuchni dosłyszał słowa Vrisy "
A na kolację zrobię coś pysznego
". Na jego twarzy w mgnieniu oka pojawił się szeroki uśmiech. Podbiegł w kierunku głosu, a kiedy ujrzał elfkę zapytał oblizując usta i robiąc ładne oczy.
- A zrobiłabyś również coś pysznego dla Gala z burczącym brzuchem?
Zrobił błagającą minę i wtedy zauważył zielarkę stojącą obok i przyglądającą się całej sytuacji. Błyskawicznie spoważniał i spoglądając na kobietę rzekł.
- Ach, widzę, że gościa masz. Witaj pani, jestem Galanthir, wygłodniały wojownik w służbie Olstigat.
Skłonił się nisko, po czym znowu się uśmiechnął.
- To jak będzie z tą kolacją?
Ixyanna
Wysłany: Śro 20:55, 05 Mar 2008
Temat postu:
Gryząc od środka dolną wargę, powoli przytaknęła. Na jej twarz wystąpił zmęczony uśmiech.
- Skoro tak mówisz... chętnie zostanę na noc. Noce są ostatnio bardzo ciemne, jeszcze zgubiłabym drogę... a pomóc to chętnie pomogę. Jak tylko mi przejdzie.
Głowa dziewczyny obróciła się w dół, wzrok spoczął na stole. Po chwili odezwała się cicho:
- A mogłabyś powiedzieć, kogo spotkasz, że tu jestem? Nie chciałabym musieć tłumaczyć się wszystkim po kolei jak idiotka...
Vrisa
Wysłany: Śro 20:28, 05 Mar 2008
Temat postu:
- Trochę zajęć jest. Ale zawsze możesz pomóc
- mrugnęła łobuzersko
- A tak poważnie, to zostań w gościnie, mamy ładnie urządzoną komnatkę dla gości, szkoda żebyś wracała wieczorem po trakcie.
Jej ton miał charakter towarzyskiej rozmowy ale odkąd zauważyła zmianę w zachowaniu Ixyanny, obserwowała ją bacznie niczym sowa myszkę.
- Gdyby ci było czegoś trzeba, zawołaj po prostu, usłyszę wszędzie.
- wstała z krzesełka i wygładziła suknię jakby już przyjęła za pewnik iż dziewczyna zostanie na noc
- A na kolację zrobię coś pysznego.
Ixyanna
Wysłany: Śro 18:30, 05 Mar 2008
Temat postu:
Przytaknęła powoli i podążyła za elfką w stronę Dworu. Patrzyła tylko pod swoje nogi, przestały się liczyć zmiany, jakie zaszły w tym miejscu, z ogrodu zniknęły wszelkie rośliny a architektura straciła znaczenie. W tym momencie liczyła się tylko ścieżka, którą podążały.
Wieczność wydawała się upłynąć, nim dotarły do kuchni. Potem poszło już szybko, gorąca woda, woreczek przy pasie, krótkie oczekiwanie na reakcję proszku z cieczą, kolejne łyki. Po kilku minutach dziewczyna siedziała przy stole, pocierając czoło palcami. Nie patrzyła na Vrisę, na jej twarzy malowało się zakłopotanie.
- Przepraszam za kłopot... czasem napadają mnie takie bóle głowy, nie potrafię ich przewidzieć. - uniosła głowę nieznacznie, z pewną wdzięcznością ale i ostrożnością spoglądając na elfkę. - Jeżeli jesteś zajęta, powiedz. Tyle czasu już mnie tu oprowadzasz, a przecież obowiązków tu macie powyżej uszu. Ja zaraz dojdę do siebie.
Vrisa
Wysłany: Śro 12:43, 05 Mar 2008
Temat postu:
Przyjrzała się badawczo dziewczynie, lecz nie okazała niepokoju czy podejrzliwości. Przynajmniej nie na twarzy.
- Może chodźmy do kuchni
- wskazała budynek Dworu
- Nie tylko wrzątek ale i jakiś poczęstunek się znajdzie. Zapraszam.
Ixyanna
Wysłany: Śro 11:38, 05 Mar 2008
Temat postu:
- Pięknie, naprawdę pięknie. - odezwała się, wyłaniając spomiędzy krzewów czarnego bzu. Ogarnęła wzrokiem ogród jeszcze raz i usiadła na skraju fontanny. Udając, że jej wzrok zajęło coś na dnie zbiornika, spuściła głowę i położyła dłoń na skroni. Jeszcze tylko chwilka, pomyślała.
Minęło kilka minut, zanim wyprostowała się i podeszła do Vrisy.
- Macie może wrzątek? Tylko żeby nie był wystudzony..
Vrisa
Wysłany: Śro 10:09, 05 Mar 2008
Temat postu:
- Czuj się jak u siebie
- elfka puściła dziewczynę i skinęła głową z przyzwoleniem. Patrzyła jak młoda zielarka wędruje ścieżynkami pomiędzy grządkami z podbiałem, miętą pieprzową, mniszkiem i łopianem, klombami nagietków i rumianków oraz lilii. W okazałych długich korytkach wkopanych w ziemię rosła macierzanka i rozmaryn a także szałwia, pod zachodnim płotem zieleniły się połacie pokrzywy, w tym miejscu traktowanej z szacunkiem, a tu i ówdzie rosły kępy świetlika łąkowego. Nie zabrakło również pospolitej babki czy krzewów czarnego bzu i dzikiej róży, stanowiących niemal romantyczną dekorację dla drewnianej pergoli.
W centrum ogródka przy małej kamiennej fontannie przypominającej źródełko barwiły ziemię fiołki i inne kwiaty użyteczne w ziołolecznictwie. Wielu ziół Vrisa nie kojarzyła nawet z nazwy, ale nie zawracała sobie tym głowy, przyglądając się z uśmiechem Ixyannie. Może ta dziewczyna jednak zmieni zdanie co do miejsca zamieszkania...
Uniosła głowę i wsłuchała się w wiatr szumiący koronami lip wokół ogródka. Pachniał czymś tęsknym i odległym...
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance
free theme by
spleen
&
Programosy
Regulamin