Autor |
Wiadomość |
Ixyanna |
Wysłany: Sob 14:49, 08 Mar 2008 Temat postu: |
|
- Żeby tylko tutaj. - odparła z rozbawionym uśmiechem, unosząc głowę. Powiodła po wszystkich wzrokiem i uśmiechnęła się szerzej. Usiadła przy stole, położyła na kolanach przerzuconą przez ramię torbę i zaczęła w niej grzebać. Uśmiechnęła się po chwili poszukiwań i postawiła na stole mały słoiczek z konfiturą z czegoś co przypominało borówki.
- Przywiozłam z podróży, to już przedostatni słoiczek. W sam raz do ciasteczek. Dzieło Thamoni, mówiłam Ci kiedyś o niej, Vriso. Mam coś jeszcze z jej... kuchni, ale... - spojrzała z tajemniczym uśmiechem na wnętrze torby - na inną okazję. |
|
 |
Elineza Marroux |
Wysłany: Czw 20:00, 06 Mar 2008 Temat postu: |
|
Elineza słuchała rozdrażniona krótkiej wymiany zdań między Galanthirem, a Vrisą. Tupała wściekle nogą pod stołem i już miała odpowiedzieć na bezczelne zachowanie mężczyzny, ale ubiegła ją Vrisa. Może to i dobrze.., bo już nie ręczyła za siebie. Szepnęła jedynie do gościa:
- Szczyt bezczelności! Mówię Pani, mężczyźni tutaj są niereformowalni.
Po chwili spiorunowała wzrokiem gladiatora, kierującego się do wyjścia nie zaszczycając go już ani jednym wypowiedzianym przez siebie zdaniem. |
|
 |
Ixyanna |
Wysłany: Czw 18:27, 06 Mar 2008 Temat postu: |
|
W momencie gdy Pani Porucznik spojrzała na nią, dziewczyna momentalnie wstała i ukłoniła się swoim sposobem. Wyprostowała się powoli i gdy rozmowa ucichła, znów pochyliła głowę, opierając dłonie na kolanach.
- Ixie, zielarka. - odezwała się, nie podnosząc głowy, po czym wyprostowała się znów, jej dłonie przesunęły się po nogach w górę i złączyły się na wysokości brzucha. Spojrzała na buty Galanthira, uśmiechając się miło, acz z widoczną nutką zakłopotania.
- Mieliśmy zresztą... - zawahała się na krótką chwilę, kaciki ust powędrowały wyżej. - Zresztą nic.
Zielarka uniosła bursztynowe oczy i rzuciła Elinezie i Galanthirowi po niezwykle krótkim spojrzeniu, po czym ukłoniła się ponownie.
- Miło mi. |
|
 |
Galanthir |
Wysłany: Czw 17:35, 06 Mar 2008 Temat postu: |
|
- Matko, no i co się tak unosisz... Spokojnie, bez agresji...
Odburknął.
-Same chciałyście mnie w kuchni zatrudnić, to się zaoferowałem do pomocy... No ale jak chcecie, to mogę co innego tu zrobić, chociaż nie ukrywam, że w tamtym byłbym najlepszy.
Spojrzał znowu na zielarkę.
- Wybacz pani, że ci przerwaliśmy. Proszę, już możesz mówić.
I znowu spoglądnął z zainteresowaniem na kobietę, |
|
 |
Vrisa |
Wysłany: Czw 17:16, 06 Mar 2008 Temat postu: |
|
Zaplotła ręce pod biustem z miną nie wróżącą niczego dobrego dla Galanthira.
- Mamy się zabierać do roboty? Żeby twój brzuch napełnić? Coś jeszcze nadworny konsumencie?
Elfka prychnęła krótko. Spojrzała z dołu na mężczyznę, jako iż była niższa od wszystkich Dworzan nie licząc tych krasnoludzkich, i przytupnęła stópką gniewnie.
- Zatem niech jaśnie pan Galanthir liczy się z faktem iż dziś posiłek sam sobie sporządza. Bo nic z naszych specjałów nie trafi do jego jamy ustnej!
Zaraz potem odwróciła się do Ixyanny z uśmiechem zupełnie nie wskazującym na niedawną złość.
- A na deser możemy upiec ciasteczka. |
|
 |
Galanthir |
Wysłany: Czw 15:48, 06 Mar 2008 Temat postu: |
|
Kiedy usłyszał propozycję kobiety, wyszczerzył zęby i pokręcił przecząco głową.
- Kucharza? Żartujesz chyba... Ja tu raczej w roli konsumenta przybywam. O, mogę zostać nadwornym konsumentem, będę sprawdzał jakość waszych posiłków. Tylko nie zapomnijcie robić dla mnie dodatkowych porcji. No, więc drogie panie bierzcie się do roboty, a ja pójdę do swojej komnaty przygotować się psychicznie do tej uczty. Wrócę za jakiś czas.
Już miał zamiar wychodzić, kiedy przy wyjściu obrócił się na pięcie i spojrzał na zielarkę.
- Matko! Głód mi chyba umysł przysłonił. Wybacz pani, nie poznałem jeszcze twego imienia. Ale chętnie naprawię ten błąd.
Spoglądnął wyczekująco na kobietę, uśmiechając się przy tym najmilej jak potrafił. |
|
 |
Elineza Marroux |
Wysłany: Czw 11:33, 06 Mar 2008 Temat postu: |
|
Wyniosła z biblioteki jakąś opasłą księgę. Miała zmierzać do swojej komnaty, gdy usłyszała wrzawę prawdopodobnie wydobywającą się z kuchni. Zaciekawiona owym zamieszaniem szybko się tam skierowała. Przed oczami zebranych pojawiło się najpierw wielkie tomiszcze, a dopiero potem kobieca sylwetka.
- A wy znowu w kuchni. Gal a Ciebie jak już spotykam, to zawsze tutaj. Może powinieneś pomyśleć o zmianie fachu? Mogłabym Ci nadać tytuł nadwornego kucharza. Co ty na to? Z przyjemnością sprawdzimy jak sobie radzisz w tej materii. - kiedy chciała uśmiechnąć się porozumiewawczo do Vrisy, w zasięgu jej wzroku pojawiła się nieznajoma. Puściła oczko również do niej - Prawda moje Panie? Zasiadła patrząc wyczekująco na mężczyznę, po czym zwróciła się do przybyłej.
- Elineza z rodu Marraux, nadzorca tego tu oto dworzyszcza i porządkowy w jednej osobie. - skinęła głową uprzejmie. |
|
 |
Ixyanna |
Wysłany: Śro 22:35, 05 Mar 2008 Temat postu: |
|
Dziewczyna wstała pospiesznie, odkłoniła się swoim sposobem i otworzyła usta, słysząc jednak że mężczyzna zwraca się do Vrisy, zaniechała pomysłu odezwania się i po chwili usiadła, powoli, jakby to miało zaprzeczyć samemu faktowi, że siada. Po krótkiej chwili, patrząc zakłopotanym wzrokiem na elfkę, odezwała się:
- Mogę pomóc z kolacją, przynajmniej się przydam. |
|
 |
Galanthir |
Wysłany: Śro 20:57, 05 Mar 2008 Temat postu: |
|
Idąc w stronę kuchni dosłyszał słowa Vrisy "A na kolację zrobię coś pysznego". Na jego twarzy w mgnieniu oka pojawił się szeroki uśmiech. Podbiegł w kierunku głosu, a kiedy ujrzał elfkę zapytał oblizując usta i robiąc ładne oczy.
- A zrobiłabyś również coś pysznego dla Gala z burczącym brzuchem?
Zrobił błagającą minę i wtedy zauważył zielarkę stojącą obok i przyglądającą się całej sytuacji. Błyskawicznie spoważniał i spoglądając na kobietę rzekł.
- Ach, widzę, że gościa masz. Witaj pani, jestem Galanthir, wygłodniały wojownik w służbie Olstigat.
Skłonił się nisko, po czym znowu się uśmiechnął.
- To jak będzie z tą kolacją? |
|
 |
Ixyanna |
Wysłany: Śro 20:55, 05 Mar 2008 Temat postu: |
|
Gryząc od środka dolną wargę, powoli przytaknęła. Na jej twarz wystąpił zmęczony uśmiech.
- Skoro tak mówisz... chętnie zostanę na noc. Noce są ostatnio bardzo ciemne, jeszcze zgubiłabym drogę... a pomóc to chętnie pomogę. Jak tylko mi przejdzie.
Głowa dziewczyny obróciła się w dół, wzrok spoczął na stole. Po chwili odezwała się cicho:
- A mogłabyś powiedzieć, kogo spotkasz, że tu jestem? Nie chciałabym musieć tłumaczyć się wszystkim po kolei jak idiotka... |
|
 |
Vrisa |
Wysłany: Śro 20:28, 05 Mar 2008 Temat postu: |
|
- Trochę zajęć jest. Ale zawsze możesz pomóc - mrugnęła łobuzersko - A tak poważnie, to zostań w gościnie, mamy ładnie urządzoną komnatkę dla gości, szkoda żebyś wracała wieczorem po trakcie.
Jej ton miał charakter towarzyskiej rozmowy ale odkąd zauważyła zmianę w zachowaniu Ixyanny, obserwowała ją bacznie niczym sowa myszkę.
- Gdyby ci było czegoś trzeba, zawołaj po prostu, usłyszę wszędzie. - wstała z krzesełka i wygładziła suknię jakby już przyjęła za pewnik iż dziewczyna zostanie na noc - A na kolację zrobię coś pysznego. |
|
 |
Ixyanna |
Wysłany: Śro 18:30, 05 Mar 2008 Temat postu: |
|
Przytaknęła powoli i podążyła za elfką w stronę Dworu. Patrzyła tylko pod swoje nogi, przestały się liczyć zmiany, jakie zaszły w tym miejscu, z ogrodu zniknęły wszelkie rośliny a architektura straciła znaczenie. W tym momencie liczyła się tylko ścieżka, którą podążały.
Wieczność wydawała się upłynąć, nim dotarły do kuchni. Potem poszło już szybko, gorąca woda, woreczek przy pasie, krótkie oczekiwanie na reakcję proszku z cieczą, kolejne łyki. Po kilku minutach dziewczyna siedziała przy stole, pocierając czoło palcami. Nie patrzyła na Vrisę, na jej twarzy malowało się zakłopotanie.
- Przepraszam za kłopot... czasem napadają mnie takie bóle głowy, nie potrafię ich przewidzieć. - uniosła głowę nieznacznie, z pewną wdzięcznością ale i ostrożnością spoglądając na elfkę. - Jeżeli jesteś zajęta, powiedz. Tyle czasu już mnie tu oprowadzasz, a przecież obowiązków tu macie powyżej uszu. Ja zaraz dojdę do siebie. |
|
 |
Vrisa |
Wysłany: Śro 12:43, 05 Mar 2008 Temat postu: |
|
Przyjrzała się badawczo dziewczynie, lecz nie okazała niepokoju czy podejrzliwości. Przynajmniej nie na twarzy.
- Może chodźmy do kuchni - wskazała budynek Dworu - Nie tylko wrzątek ale i jakiś poczęstunek się znajdzie. Zapraszam. |
|
 |
Ixyanna |
Wysłany: Śro 11:38, 05 Mar 2008 Temat postu: |
|
- Pięknie, naprawdę pięknie. - odezwała się, wyłaniając spomiędzy krzewów czarnego bzu. Ogarnęła wzrokiem ogród jeszcze raz i usiadła na skraju fontanny. Udając, że jej wzrok zajęło coś na dnie zbiornika, spuściła głowę i położyła dłoń na skroni. Jeszcze tylko chwilka, pomyślała.
Minęło kilka minut, zanim wyprostowała się i podeszła do Vrisy.
- Macie może wrzątek? Tylko żeby nie był wystudzony.. |
|
 |
Vrisa |
Wysłany: Śro 10:09, 05 Mar 2008 Temat postu: |
|
- Czuj się jak u siebie - elfka puściła dziewczynę i skinęła głową z przyzwoleniem. Patrzyła jak młoda zielarka wędruje ścieżynkami pomiędzy grządkami z podbiałem, miętą pieprzową, mniszkiem i łopianem, klombami nagietków i rumianków oraz lilii. W okazałych długich korytkach wkopanych w ziemię rosła macierzanka i rozmaryn a także szałwia, pod zachodnim płotem zieleniły się połacie pokrzywy, w tym miejscu traktowanej z szacunkiem, a tu i ówdzie rosły kępy świetlika łąkowego. Nie zabrakło również pospolitej babki czy krzewów czarnego bzu i dzikiej róży, stanowiących niemal romantyczną dekorację dla drewnianej pergoli.
W centrum ogródka przy małej kamiennej fontannie przypominającej źródełko barwiły ziemię fiołki i inne kwiaty użyteczne w ziołolecznictwie. Wielu ziół Vrisa nie kojarzyła nawet z nazwy, ale nie zawracała sobie tym głowy, przyglądając się z uśmiechem Ixyannie. Może ta dziewczyna jednak zmieni zdanie co do miejsca zamieszkania...
Uniosła głowę i wsłuchała się w wiatr szumiący koronami lip wokół ogródka. Pachniał czymś tęsknym i odległym... |
|
 |