Autor Wiadomość
Wazzdaka Gutsmek
PostWysłany: Śro 22:56, 26 Mar 2008    Temat postu:

Ork łbem pokiwał i charknął wesoło, klepiąc jasną po udzie łagodnie i odstawiając ją na podłoge. Omiótł ją wzrokiem i łapiąc się pod biodra stwierdził z mina znawcy.

- Trochę jakbyś w ciurę w biuście większa? No psia jucha niemożliwe!

Zielony zarechotał gromko, przyjaźnie. Jednocześnie nosem pokręcił i wychrypiał juże poważniej.

- Nigdzie beze mnie się nie ruszasz, żesz w ciurę. Nie ma w ciurę kija płonącego na to. Rozumiemy my się kurna? Elmore nie Elmore, ja za tobą kruca.

Daka wyszczerzył kły radośnie i ku Vrisie się wreszcie zwrócił, lekko łapskiem do siebie Mulhyan przyciągając.

- A i usznowanie Rozwodnionej.
Mulhyan
PostWysłany: Śro 21:27, 26 Mar 2008    Temat postu:

Zaśmiała się mimowolnie, gdy ork usadził ją sobie na barkach i poklepała go po głowie jak ulubionego szczeniaczka. Jednocześnie spojrzała na siostrę i naraz zgarbiła się, wzdychając ciężko pod nosem.
- Opowiem, opowiem, wytłumaczę się, bez dwóch zdań. - rzekla do orka przyjaznym tonem. - Tęskniłam. - dodała, zarówno do Daki jak i Vrisy.
Vrisa
PostWysłany: Śro 20:40, 26 Mar 2008    Temat postu:

Już przyzwoiciej odziana weszła do kuchni i poczekawszy aż ork przestanie dokazywać z Mulhyan, przywitała się.
- Dzień dobry Dakka.
Podeszła do Larina i zaczęła pomagać mu w szykowaniu tego co pitrasił w garnkach. Jej ruchy wydawały się machinalne, jakby wcale nie myślała o tym co robi i jedynie uśmiechy posyłane ukochanemu potwierdzały że jest duchem z obecnymi w kuchni.
Wazzdaka Gutsmek
PostWysłany: Śro 20:24, 26 Mar 2008    Temat postu:

Ork juże miał wychrypieć coś wielce zaczepnego do Vrisy gdy nagle w drzwiach Mulhyan zauważył. Paszczękę rozdziawił i gdy Elfka go przywitała dłoń wyciągając, mruknął radośnie.

- Dzień w ciurę dobry? Ja ci kurna dam dzień dobry to cię z sufitu nie pozbierają! Ślepy Huncwocie! Ani jednego listu nie napisałaś psia grdyka, jużem myślał czy cię tam nie zbałamucił jaki pustelnik!

Zielony zarechotał radośnie i zerwał się z zydla, chwytając Ślepą elfke z łatwością i sadzając ją sobie na barkach, uśmiechając się szerzej nawet.

- Ty mnie Ślepundro masz wiele w ciurę do wytłumaczenia!

Ork ślepia wesoło zmrużył i łeb uniósł lekko, spoglądając na siedzącą mu na "barana" jasną.
Mulhyan
PostWysłany: Śro 20:15, 26 Mar 2008    Temat postu:

Weszła do kuchni i spojrzała krótko na człowieka przy piecu, po czym przeniosła wzrok na orka, którego postać notabene była teraz epicentrum pomieszczenia. Uśmiechnęła się wesoło, jakby na chwilę zapominając o Vrisie i jej ukochanym, i podeszła do orka, wyciągając w jego kierunku dłoń z wielce już oficjalną miną.
- Dzień dobry.
Tamaryszek
PostWysłany: Śro 11:18, 26 Mar 2008    Temat postu:

- Ooo, tak szybko? - wyraźnie zaskoczony, doskoczył do garnków i zaczął energiczniej mieszać, przestawiać i dorzucać panicznie kolejne rzeczy.
- Jakim cudem nie trwało to dwóch klepsydr jak zwykle Vrisiaczku? - Zerknął na Wodę i uśmiechnął się szeroko z błyskiem w oku, po czym szybko wrócił do garnków.
Vrisa
PostWysłany: Śro 8:46, 26 Mar 2008    Temat postu:

Otwierała właśnie drzwi do kuchni, słysząc w niej jakieś głosy, gdy dotarła do niej uwaga siostry. Spojrzała po sobie roztargniona i dopiero potem na orka i Larina, okupujących pomieszczenie. Zmięła trzymaną w garści suknię, po czym wycofała się za próg, narzucając ją szybko przez głowę i pozwalając ręcznikowi spaść dołem. Bynajmniej nie zakłopotana wpuściła Mulhyan pierwszą do kuchni i kiwnęła powitalnie głową orkowi.
Mulhyan
PostWysłany: Wto 19:03, 25 Mar 2008    Temat postu:

- Upiorę, siostrzyczko, przy najbliższej okazji, nie ma sensu cobyś się tym kłopotała.
Przez chwilę szła w milczeniu, prowadzona przez Vrisę. W końcu westchnęła mimowolnie i założyła dłonie za plecami, spoglądając na siostrę lekko rozbawiona.
- A to, bo nie wiem, taka tradycja, że się po domostwie w negliżu prawie całkiem chodzi? - zmrużyła oko wesoło.
Wazzdaka Gutsmek
PostWysłany: Wto 18:57, 25 Mar 2008    Temat postu:

Ork nosem pociągnął i po łysinie z lekka sie poskrobał, upijając kolejny spory łyk piwa charknął z zadowoleniem.

- Aż w ciurę! Kąsa! Ja kruca skorzystam z tej wody, ślepe to jednak czyste nieco.

Zielony podniósł się z zydla i ruszył do misy z wodą, ręce w niej dokładnie szorując i cmokając z zadowoleniem. Wytarłwszy łapska w spodnie wrócił na zydel i podparł się łokciem na stole.

- A siostra ślepoty jak się kurna miewa? Dawnom nie widział rozwodnionej przyznać w ciurę muszę. A niby to też kruca rodzina!

Ork zarechotał gromko i wyciągnął się lekko na skrzypiącym niepokojąco zydlu.
Tamaryszek
PostWysłany: Wto 13:20, 25 Mar 2008    Temat postu:

- O, spokojnie, poradzę sobie przy garach. U nas babskie rządy ostatnio we Dworze, to i się kucharzyć trza było nauczyć - zaśmiał się, przestawiając gary i suwając nimi, po kaflowym piecu.

- Co do panny Rhanez, która do nas przybyła, to jest u nas nie dłużej niż dwie klepsydry. Widać, ze ciężko pracowała, ale Vriska się nią zajęła. Dość dawno już poszły do kąpieli, ale pewnie jeszcze posiedzą, jak znam Wodę. Zobaczycie ją sami tędy niedługo. Jak macie ochotę przed jedzeniem łapy opłukać, to tu koło pieca micha stoi i mydło takoż - głową wskazał rzeczone przybory. Nie wiem co tam do tych smarów trzeba, ale może starczy.
Gość
PostWysłany: Wto 12:18, 25 Mar 2008    Temat postu:

Ork za gościem ruszył i zarechotał głośno, rozbawiony wyraźnie na temat łaźni stwierdzeniem. Zielonoskóry rozglądał się ciekawsko po dworskich korytarzach i wreszcie parującej jedzeniem kuchni.

- Nu Panie Tamaryszek, dawno to ona w ciurę tu przybyła? Pacholęcie do mnie psia mać posłała, ale nie miałem czasu skubanego słuchać.

Mekanik rozsiadł się wygodnie na zydlu i skinął łbem wdzięcznie gdy mężczyzna piwo i strawę przed nim ustawił.

- Cała ona w ciurę? A zdrowa? Wychudzona ślepota-niemota? Nie wiem czym się ta ciura bez mojej kruca opieki odżywiała..

Ork na człeka spojrzał niecierpliwie i ciekawsko wielce, jednocześnie piwem zwilżył gardło obficie i mlasnął z zadowoleniem, szczerząc się wesoło.

- Umiecie kruca ciężka gościa podejmować. Bym przy garach pomógł psia jucha chętnie, alem prosto przybył z warsztatu, to i łapska w smarze tak utaplane jak warchlak w gnoju..
Tamaryszek
PostWysłany: Wto 11:57, 25 Mar 2008    Temat postu:

Uśmiechnął się szerzej słysząc gościa.
- W takim razie najpierw zapraszam do kuchni. Panie Rhanez właśnie zażywają kąpieli. A, że u nas łaźnia tradycyjna, a nie parowa, to się waćpan tam zbytnio nie przydasz.
Schował nóż za pasek fartucha i wskazał orkowi drogę.
- Mnie wołają - Tamaryszek.
Poprowadził gościa do kuchni i podawszy piwo oraz pieczone kurcze z chlebem, doskoczył do garnków, ratując parujące potrawy.
Wazzdaka Gutsmek
PostWysłany: Wto 11:43, 25 Mar 2008    Temat postu:

Orczysko mlasnęło ciężko na człeka widok i gogle na czole swobodnie poprawiło.

- Kuchciku psia grdyka, jam tutaj przybył, po-ciura-nieważ ślepota ciężka co zowie się Rhanez Mulhyan po mnie posłała.

Zielonoskóry klucz swój za pasek wsunął i spojrzał nagląco na człowieka. Po chwili jednak pierś dumnie wypiął i z godnością wielką wychrypiał.

- A jam do kuśki smoczej jest Wazzdaka Gutsmek, najbardziej znany, najbardziej ciura uzdolniony, największy i najznamienitszy Mekanik parowy do ciurzej nędzy na całym kontynencie.

Ork kły wyszczerzył wiercąc się w miejscu niecierpliwie, zmrużył nastepnie ślepia beztrosko i charknął ciężko.

- Masz już kurna za sobą tedy po kij żem tu przybył, prowadźże! Ślepota spodnie na mój widok, żesz w ciurę zgubi!
Vrisa
PostWysłany: Wto 9:32, 25 Mar 2008    Temat postu:

- Nie wiem kto to, Larin otworzy - złożyła sukienkę w rękach i patrzyła zakłopotana jak siostra upycha brudne rzeczy w torbie - Toć daj, upiorę to... Zostaniesz chyba dłużej? Chociaż ze dwa dni, nie umrą tam bez ciebie. Nie godzi się tak jeno na chwilę wpadać Mulhyan.
Otworzyła drzwi łaźni, wypuszczając elfkę przodem.
- Chodź zobaczymy kto do nas zawitał.
I poszła za nią korytarzem. Chyba zapomniała nawet iż w samym ręczniku paraduje.
Tamaryszek
PostWysłany: Wto 9:16, 25 Mar 2008    Temat postu:

- Nie jestem ślepy, ani głuchy orku. Drzeć się nie musisz, ni walić we wrota, jak stado Karików. Mów co Cię sprowadza i co ważniejsze, kim jesteś.
Mężczyzna stał w kucharskim fartuszku i pozornie bez trosko ledwie parę kroków przed orkiem, ale sposób w jaki trzymał kuchenny nóż mógł niepokoić.

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group