Forum Olstigat Strona Główna

wyprowadzka

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Olstigat Strona Główna -> Biblioteka Archiwaliów / Komnata Dzienna
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Elineza Marroux
Pani Porucznik


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 8:16, 30 Cze 2008    Temat postu: wyprowadzka

Elineza przemierzała energicznie wszystkie korytarze dworu olstigadzkiego. W płaszczu, zamaszystymi krokami otwierała puste komnaty, aby ostatecznie rzucić okiem na pozostawiony w nich porządek. Nie darowałaby sobie, gdyby ktokolwiek mógł jej potem zarzucić, że dwór pozostawiła w bałaganie. Z rękami ułożonymi na biodrach zapukała energicznie do komnaty Gala, po czym szybko otworzyła drzwi. Gladiator stał z głupkowatą miną i uśmiechał się lekko zasłaniając górę zmiętych, niespakowanych ubrań, a nogą niby niezauważalnie zamiatał leżący na ziemi brud pod łóżko. Elineza z nadwyraz szerokim uśmiechem ceremonialnie wręczyła mu stojącą obok miotłę, mówiąc - Masz pięć ziaren. Omiotła podłogę płaszczem i z gracją opuściła jego pokój. Pomogła jeszcze Vexis w ostatnich porządkach i skierowała się do Ankalimuna, który niemrawo i leniwie z grymasem na twarzy wiązał troki wielkiego, skórzanego plecaka. Wiedziała, że żadne z nich tak szybko nie uwinie się. Miała te kilkanaście ziaren na ostateczne pożegnanie się z dworem. Skierowała się kolejno najpierw do komnaty Vrisy, a potem Fiannra. Szybko pokonała w oczach kręcące się łzy. Przetarła rękami twarz, odgarniając włosy w tył, tak jakby ten ruch miał zrzucić z niej wszystkie dotychczas zgromadzone smutki i żale. Na koniec znalazła się we własnym pokoju. Uśmiechnęła się do swoich wspomnień i melancholijnie wyjrzała przez okno. Zabrała swój bagaż i wyszła.

Galanthir stał z miotłą w ręku kiwając lekko głową, do momentu, aż Elineza wyszła z komnaty. Niezwykle przydatne urządzenie. Pomyślał spoglądając na miotłę, po czym dokończył za jej pomocą zamiatać brud pod łóżko. Obleciał wzrokiem stertę ubrań. Podszedł do nich i zaczął przebierać.
- nie przyda się, niepotrzebne, stare...
Wymieniał przerzucając rzeczy w inne miejsce. Kiedy skończył okazało się, że tego czego naprawdę potrzebował zostało niewiele. Upchał wszystko do jednej torby, złapał to co zostało i wyszedł na korytarz.
- Elii, a co z tym?!
Nie uzyskał jednak żadnej odpowiedzi. Wzruszył ramionami i wszedł z powrotem do komnaty. Nie wiele myśląc wepchał wszystko pod łóżko. Zabrał swój bagaż i już był na zewnątrz...
- Zaraz zaraz... czegoś mi tu...
Nagle uderzył się z niemałą siłą w czoło.
- Mecze!
Wrócił i rozpoczął poszukiwanie. Jeden znalazł w szafie, drugi leżał za nią. Teraz już miał wszystko, był gotowy. Ostatnie spojrzenie, ostatnie wspomnienie, uśmiechnął się i wyszedł.

Ankalimun wstał późno, jak zwykle zresztą. Rozejrzał się po komnacie w poszukiwaniu rzeczy, które mogłyby się mu przydać. Nie było tego wiele, a jednak wystarczająco by zapełnić spory plecak. Chaotycznie począł pakować rożne flaszyny, w jakich zwykle trzyma się magiczne mikstury, chociaż prawdopodobnie akurat te, były wypełnione różnego rodzaju nalewkami. Prócz tego, w plecaku lądowały różne szaty, zwoje, pokryte jakimiś runami kości, książki i inne tego typu przedmioty, jakimi zwykle otaczają się adepci sztuk magicznych. Nie licząc rozgniecionych na ścianach owadów, oraz pożółkłych liści, zaścielających podłogę, komnata prezentowała się dość czysto. – Nie ma głupich... – Powiedział pod nosem i wymamrotał zaklęcie, kierując dłonie w stronę skórzanego plecaka. Narzucił na siebie płaszcz, do jednej ręki wziął kostur, a drugą, z niezwykłą łatwością, podniósł wypchany tobołek i założył go na plecy tak, jakby ten był zupełnie pusty.

Vexis większość nocy spędziła siedząc u siebie, na drewnianym krzesełku, opierając się o futrynę okna i wypatrując na ogród Olstigadzki. Wiedziała, że to ostatnie godziny kiedy może się w niego tak wpatrywać. Uwielbiała ten widok. Tak często był dla niej ukojeniem po ciężkim dniu, czy nieprzespanej nocy. Gdy pierwsze promyki słońca pojawiły się na horyzoncie wstała by sprzątnąć komnatę. Nie spieszyła się zbytnio, bo nie miała zbyt wiele rzeczy do zapakowania. Jedynie kilka drobiazgów i dwie szaty. Wiele też pozostawiła dla Dworu. Zza drzwi dobiegał dźwięk krzątania się Elinezy. Pewnie też była niespokojna. jak ona. Jak cała Ich czwórka w tej sytuacji.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Olstigat Strona Główna -> Biblioteka Archiwaliów / Komnata Dzienna Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin