Forum Olstigat Strona Główna

Scalenie

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Olstigat Strona Główna -> Biblioteka Archiwaliów / Komnata Dzienna
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Vrisa
Woda


Dołączył: 25 Gru 2007
Posty: 122
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 21:51, 13 Lut 2008    Temat postu: Scalenie

Sądziła że lekka forma polowania, jakie wymyślił Fiannr nie zmęczy jej zbytnio. W końcu jaka to filozofia asystować zbrojnemu jako kapłanka (och jak dobrze, że nigdy nie zostanie nią naprawdę, w ogóle się do tego nie nadawała), jednakże gdy tylko opuściła zaklętą dolinę i okolice osady łowieckiej, zawroty głowy powróciły. Kryształ, który miała w torbie, był już całkowicie wyblakły i pozbawiony energii. Nie dawał żadnej osłony. Pozostawało jak najszybciej dotrzeć do swojej komnaty, gdzie zostawiła resztę kryształowych podarunków od Fiannra. Podarunków które od dobrych kilku dni ratowały jej życie.

Z trudem odnalazła swój pokój. Nie dlatego że położony był w najciemniejszej i najbardziej odległej części dworu, do której nawet starzy bywalcy się nie zapuszczali. Podłoga wydawała się falować, toteż szła trzymając się ściany. Nie słyszała odgłosu swych kroków, ani nawet bicia serca, jedynie szum magii w swych żyłach. Mocy która wydawała się tężeć i zamieniać krew w lód, szarpać ostrzami sopli, drążyć coraz głebiej, wlewać zimno do umysłu. Gdzieś w holu słychać było jakieś głosy, ale dla elfki były tylko buczeniem na granicy świadomości. Zaciskała szczęki, by powstrzymać dzwonienie zębów; chłód stał się tak fizycznie bolesny, aż przestała go odczuwać.
Ogarniała ją senność i zmęczenie, nie czuła już żadnej części swego ciała, mimo to wciąż szła. "Jeśli zaśniesz, nie obudzisz się" powtarzało echo w jej umyśle. Machinalnie pchnęła drzwi do swojej komnaty.
Zanim znalazła pakunek z kryształami, strąciła jakiś stary dzban który rozpłaszczył się na drewnianej podłodze z nieprzyzwoitym plaśnięciem, a chwię później w ślad za nim podążyła rzeźbiona ciemna czara. Ta jednak nie roztrzaskała się o ziemię, upadła z donośnym brzdękiem, rezonującym przez moment w uszach Vrisy.
Dziewczyna usiadła na ziemi ściskając w dłoni kryształ energetyczny i mimo iż parzył palce, czuła iż wraca jej jasność myślenia i normalne krążenie.

Zapatrzyła się na ciemny przedmiot na podłodze. Delikatne pajęcze rzeźbienia pokrywały całe wnętrze czaszy, przeplatając się ze sobą w labiryncie niteczek i zawijasów, przypominając skomplikowaną koronkę. Niektóre połączenia były już zatarte, inne wciąż dobrze widoczne.
Według księgi to maleństwo było zdolne do "scalania i pieczętowania tworów rzeczywistości". Do wzmacniania struktury wszelkiej materii, jak uznała.
Ściągnęła grubą księgę z biurka nad głową, otwierając ją na założonej stronie. Rycina na niej przedstawiona wryła się w jej umysł, wielokrotnie studiowana. Znała każdy detal skomplikowanego wzoru przypominającego sieć szalonego pająka. Umiała go odtworzyć nawet przez sen. To nie to samo co ujrzeć zaklęcie na własne oczy, ale nikt od wieków się nim nie posługiwał, toteż nie miał kto zademonstrować jak ma zostać rzucone. Musiała się zdać na siebie.
Zamknęła książkę z cichym trzaskiem, zadowolona iż przejmujące zimno ustąpiło. Fiannr nawet nie wie jak wiele dla niej uczynił.
- Czas zaczynać - powiedziała w stronę rzeźbionej czary, wyciągając po nią rękę. - Evo spraw by Dwór to przeżył. I ja... - dodała cicho.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fiannr
Drzemiący pod Gruszą


Dołączył: 20 Sie 2007
Posty: 222
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 11:55, 14 Lut 2008    Temat postu:

Wrócił do Dworu niepostrzeżenie i szybko, jakby obawiał się, że ktoś może go zauważyć. Dłonie cały czas trzymał na mieczach. W razie wypadku. Wprawdzie chodzenie w takiej pozycji nie było zbyt wygodne, ale komfort i życie zazwyczaj nie chodziły w parze. Tak było w tym wypadku. Płytowa zbroja na nim pobrzękiwała cicho gdy wchodził do posiadłości.
Wszedłszy na korytarz udał się prawie biegiem do swej komnaty, starając sie czynić przy tym jak najmniej hałasu. W swym pokoju od razu zaczął rozwiązywać rzemienie pancerza. Nie mółgł juz dłużej znieśc ocierającej się podpinki, nawet jesli była przygotowana ze skóry która idealnie pasowałą do jego budowy ciała.
Gdy zakończył ściągać płytę z lekką obawą spojrzał na swą pierś, lustrując uważnie ciało aż po końce palców u stóp. Warknął coś niesprecyzowanego do kogos kto najprawdopodobniej nie znajdywał się nigdzie w pobliżu. Otworzył jeden z dwóch kufrów jakie miał u siebie i począł w nim grzebać, szukając czegoś w pośpiechu. Niewielka buteleczka ze specyfikiem zdawała się być prawie pusta, musiała jednak wystarczyć. Przynajmniej na dziś. Przewiesił przez ramie strój roboczy i wyślizgnął się z pokoju.
Wparował wprost do magazynu z którego wyniósł kilka rolek bandaży, by następnie skierować się do łaźni. Zasunął zasuwę i nareszcie sie odprężył.
Wtarł resztki olejku który niegdyś dostał od Wróżki Dworu. Zaczerwienione niczym świeże jabłko ciało wchłaniało momentalnie substancję, która wystarczyła na pokrycie połowy poparzeń, zaledwie jedną warstwą leku.
- Magia jego mać - warknął do siebie.
Kątem oka spojrzał na zdjętą przed chwilą elficką biżuterię. Dobrze że choć to miał, inaczej czerwień pewnie na chwilę obecną zastępowałaby zwęglona czerń. Pokiwał głową niedowierzając historii, którą odświeżał sobie w głowie.
Napełnił jedną z balii zimna woda i z cichym westchnieniem zanurzył się w niej, tak że jedynie oczy wraz z czubkiem głowy wystawały na powierzchnie.

Owijanie się bandażami zajęło mu więcej czasu niż przypuszczać chciał. Na szczęście przeklęta tunika skrywała wszystkie na tyle dobrze, że jedynie po dłuższych oględzinach można by dostrzec kolejne zwoje bandażu, marszczące ledwie zauważalnie powierzchnię koszuli. W cieniu korytarzy było to do zobaczenia niemożliwe i myśl ta go ucieszyła. Miał też nadzieje, że ci którzy szli jego tropem zostali skutecznie zmyleni. W innym wypadku nie zapuszczałby się do Olstigatu aż do końca "sprawy", jednak wiedział, że musi dziś być na miejscu.
Wszedł do swej komnaty jeszcze na kilka chwil zabierając niewielki sztylet i kilka ampułek, tak małych, że wszystkie na raz mógł bez trudu ukryć we dłoniach.
Tak zaopatrzony ruszył w stronę pokoju Vrisy. Nie używany, zawalony gruzem korytarz nie nastrajał go optymistycznie. Stanął oparty o ścianę kilka metrów przy drzwiach do których zmierzał. Z komnaty dochodziły cichsze od szeptu odgłosy krzątaniny. A więc pozostało jedynie czekać. Westchnął boleśnie gdy uprzytomnił sobie, że ściana do której przywarł ociera jego ubranie, a wraz z nim skórę. Wyprostował sie więc i nadal czekał.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Fiannr dnia Czw 12:00, 14 Lut 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Branna
Pszczółka


Dołączył: 27 Lis 2007
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 12:53, 14 Lut 2008    Temat postu:

Weszła do Dworu i omiotła spojrzeniem wnętrze jakby pierwszy raz je widziała. Zakutą w stal dłonią czule musnęła ścianę i bardzo powoli, rozglądając się szeroko otwartymi oczyma przebyła drogę do swojej komnaty. Zadygotawszy lekko, zniknęła we wnętrzu pokoju.

- Sama w komnacie, we Dworze i na świecie - mruknęła cicho do siebie, gdy tylko drzwi zatrzasnęły się za nią - I tak będzie lepiej .

Zdjęła płyty, kolczugę i przeszywanicę. Ta ostatnia, mokra, zaraz wylądowała na oknie. Reszta znalazła schronienie w worku z trocinami. Stanęła przed lustrem i ze zdziwieniem zauważyła gęsię skórkę na niemal całym ciele. Niespokojnie rozejrzała się dookoła.

- Tak samo było, jak na wiedźmę ruszałam. Toćka w toćkę tak samo!

Szybko naciągnęła lekką zbroję i przymocowała do pasa "Zapał". Tak przygotowana, wyjrzała na korytarz.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Branna dnia Czw 12:58, 14 Lut 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vrisa
Woda


Dołączył: 25 Gru 2007
Posty: 122
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 12:03, 15 Lut 2008    Temat postu:

Wyszła z komnaty powoli, jakby zamyślona, przyciskając rzeźbioną czarę do piersi. Przystanęła obok Fiannra, nie spoglądając nawet na niego, jeno przed siebie, skupiona i cicha. Za moment ruszyła dalej, jednakże za sprawą jakiegoś niewerbalnego przyzwolenia mężczyzna poszedł za nią.
Ubrana w długą zimnobłękitną suknię wydawała się uosobieniem lodu, z twarzą pozbawioną całkowicie wyrazu. Nawet jej kroki były sztywne i jakby wymuszone.
Skręciwszy w następny korytarz niemal wpadła na Brannę, wyglądającą przez drzwi. Znów zatrzymała się patrząc na stojącą przed nią krasnoludkę bez słowa. W oczach elfki czaiło się coś na granicy szaleństwa i zimnego spokoju zarazem. Ktoś kto znajdowałby się blisko niej, zapewne wyczułby kłujący chłód bijący od jej ciała. Chłód magii zbierającej się wokół niej. Ogromnej ilości magii.

Wielki hol musiał być kiedyś najbardziej reprezentacyjną częścią dworu. Wysokie zwierciadlane sklepienie zdobne było na wpół zatartym malowidłem przedstawiającym zapewne jakąś scenę mitologiczną. Na ścianach wisiały wypłowiałe gobeliny, zaś popękana posadzka nosiła ślady spiralnej mozaiki. To w jej centrum Vrisa położyła ściskaną w rękach czarę. Nie rozejrzała się czy ktoś przyszedł za nią, nie wykonała nawet drobnego ruchu, a mimo to w jednej chwili cały hol poczęły otaczać przejrzyste ściany lodu, niczym ekrany odcinające resztę dworu od jego serca.

"Nie mogę pozwolić sobie na żaden błąd. Na żaden."

Gdy tylko bariery stanęły, dziewczyna uklękła przy artefakcie na posadzce. Przymknęła oczy na chwilę. Siła mocy którą czerpała, zbliżała się do granic ilości którą mogła bezpiecznie utrzymać. Mozaikę wokół niej zaczął okrywać szron w sposób w jaki mróz maluje obrazy na szybach.
Ściskając w jednej dłoni energetyczny kryształ od Fiannra i walcząc z zawrotami głowy towarzyszącymi takiej sile aktywowanej magii, wypowiedziała słowa inicjujące rytuał.

Pajęczyna rzeźbień i przeplotów we wnętrzu czary zaczęła świecić własnym światłem, niczym skomplikowana mapa dróg na niebie. Od tej chwili nie było możliwości wycofania się.
Przywołując w umyśle zapamiętany Wzór, elfka zaczęła splatać cieniuteńkie pasma żywiołów.

"Woda."

Błękitny splot zapoczątkował wzór wśród plątaniny rzeźbień wnętrza czary.

"Ogień."

Czerwone pasmo ułożyło kolejny element, dotykając właściwych połączeń na siatce.

"Ziemia."

Brązowe niteczki magii zilustrowały następny niuans wzoru.

"Duch."

Srebrzysta koronka przetkała wcześniejsze żywioły, tak iż magiczny haft zapulsował lekko, tworząc pierwszy krąg wzoru.
Ręce Vrisy zadrżały gdy zabrała się do tkania kolejnej części. Wokół niej na posadzce niczym odbicie jej dokonań z artefaktem, powstawała wierna kopia tego, co widniało we wnętrzu czary. Wzór we wzorze.

Od nowa użyła pięciu żywiołów, tym razem w innej kolejności i układzie, łącząc wszystkie linie, przeplatając je ze sobą i skręcając, tak iż w oczach zarówno na siatce naczynia jak i na mozaice podłogi powstawał najpiękniejszy koronkowy haft jaki mogłaby sobie wyśnić szwaczka.

Odezwało się głuche tąpnięcie i ziemia drgnęła lekko. Zaraz potem zaczęła nieznacznie wibrować i dał się słyszeć niski buczący odgłos, zupełnie jakby gdzieś w głębinach ruszyły jakieś wielkie żarna.
Powietrze zdawało się robić rześkie, jak po burzy a jedyny chłód bił od strony głównego holu, gdzie nieruchoma kobieca postać w skupieniu tworzyła kolejne kręgi wzoru.
A miało być ich siedem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vrisa
Woda


Dołączył: 25 Gru 2007
Posty: 122
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 13:23, 17 Lut 2008    Temat postu:

***********
Ostatni krąg Wzoru. Najtrudniejszy, bowiem trzeba było go przepleść z wszystkimi pozostałymi.
Nie spuszczała oczu z rozświetlonego wnętrza czary, jak gdyby w środku leżało jej życie. Postronny obserwator nie związany z magią nie potrafiłby dostrzec z jaką szybkością splata kolejne niteczki koronki żywiołów, już niemal bezwiednie, nie zastanawiajac się nad kolejnością.

"Światło i cień. Przekładające się, przemieniające jak w kalejdoskopie. Ile to już trwa? Niczym balansowanie na pędzącej lawinie. Jeśli zdołam utrzymać równowagę, da mi siłę. Jeśli się poślizgnę...
Ból jest już odległy. To nawet nie moje ciało. To nawet nie ja. Nie wiem kto tworzy za mnie dzieło scalenia. Światłości... nie wiem kto to robi.
Ogień, Ziemia, odrobina Ducha. Znów Ogień. Wzór buduje się sam... Jestem tylko siłą napędową..."

Rumor przypominający podziemne żarna wzmógł się, aż poczęły leciutko drżeć szyby Dworu. Wszystkie ściany nośne budowli pokryła opalizująca powłoka, migocząca tak iż zdawały się niemal przejrzyste. W oczach znikały wszelkie pęknięcia, rysy oraz ubytki w kamieniu i drewnie. Niczym osobliwym balsamem zapieczętowywane były nadwątlone części stropu i wygładzane wybrzuszenia podłóg. Wszystko zdawało się absolutnie nierealne. Ktoś kto przejeżdżałby w tym czasie obok Olstigatu, powiedział by iż Dwór lśni jak fatamorgana.

"Zapada mrok. Światło razi oczy, ale nie jest już jasnością. Wzór jest gotowy. Ale nadaj wysysa ze mnie siłę. To kara? Spraw by Olstigat stał... spraw... Spraw by Fiannr... Kimkolwiek jesteś. Spraw..."

Lśnienie wypełniło każdą wolną przestrzeń. Na ułamek chwili. A gdy zniknęło jak ucięte nożem, umilkł też odgłos w głębinach. Zapanowała nienaturalna wręcz cisza.
Dwór stał jak stał, jednak wydawał się solidniejszy, zaś powietrze było rześkie niczym w górach.
Czara znów była tylko zwykłym naczyniem i tylko drobny znikający powoli pył obrazujący wzór na posadzce świadczył iż coś w ogóle miało tu miejsce.
W centrum spiralnej mozaiki nieporuszenie leżało ciało elfki. Twarz przysypana jasnymi włosami stwarzała złudzenie głębokiego snu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Vrisa dnia Nie 13:30, 17 Lut 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fiannr
Drzemiący pod Gruszą


Dołączył: 20 Sie 2007
Posty: 222
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 15:30, 17 Lut 2008    Temat postu:

Mężczyzna oglądał cały rytuał z lekkim niepokojem. Wprawdzie magia była mu obca i daleka od zrozumienia ale miał o niektórych jej odnogach małe, ale jednak, pojęcie.
Nie miał pojęcia za to, po co zabrał fiolki ze sobą. W razie czego i tak nie mógłby nic zrobić. Obejrzał się na Brannę która stała obok z rozdziawionymi ustami. Fiannr westchnął widząc, że poszukiwania męża przez Pszczółkę widocznie ostudziły jej temperament.
Gdy wszystko się zakończyło, a elfka opadła na podłogę podszedł do niej i sprawdził tętno. Serce jej biło, a oddech choć płytki i przyspieszony wydawał się nie grozić Vrisie.
W niemym pytaniu spojrzał na Krasnoludkę. Chwilę jej zajęło nim podjęła decyzję, lecz w końcu z zacięta minką, zbliżyła się. Zanieśli we dwoje nieprzytomną kobietę do głównej izby, aby mogła tam wypocząć. Branna pobiegła szukać Idesii, a Fiannr udał się do komnaty Wody, by przynieść jej jeden z kryształów z Zaklętej Doliny. Jego wspomnienia wywołały nagły przypływ bólu na podrażnionej ogniem skórze.
Kryształ włożył elfce pod dłoń, a następnie szybko zbierając swój ekwipunek wyszedł bez słowa ze Dworu.
Musiał szybko coś załatwić... Nim to załatwi jego. Roześmiał się do swych myśli i za bramą Dworu przyspieszył kroku.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Fiannr dnia Nie 15:34, 17 Lut 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Galanthir
Pierwszy Miecz


Dołączył: 22 Sty 2008
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 23:59, 17 Lut 2008    Temat postu:

Szedł wraz z Bezimienną wspominając swoją tygodniową podróż. Kto by pomyślał, że po tylu latach spotka swojego przyjaciela. Nie widziałem go tak długo... Rozmyślał, przypominając sobie fragmenty wielogodzinnych rozmów prowadzonych z najlepszym kompanem do wypraw w swojej jakże nieprzyjemnej młodości. On był dla niego największym wsparciem, ale okrutna rzeczywistość ich rozdzieliła. Kiedy dostał od niego list, w którym zapraszał go do siebie... poprostu musiał do niego jechac.

W końcu zza pagórka wyłonił się gmach dworu.
-No nareszcie, mieszkałem tu zaledwie parę tygodni, a już tak bardzo przywiązałem się do tego miejsca.
Było mu głupio, że tak nagle i szybko wyjechał.
-Ciekawe co Branna wymyśli żebym odpracował tą nieobecność. Zastanawiał się.
Spoglądał z daleka na dwór i nagle dojrzał coś niezwykłego. Ziemia się zatrzęsła, budynek jakby zaczął połyskiwać. Wojownik przetarł oczy. Kiedy znowu przejrzał, wszystko już się skończyło, ale budynek wydał mu się jakiś inny... ładniejszy jakby. Napędzany ciekawością przyspieszył kroku. Kiedy znalazł się już blisko bramy, spostrzegł pędzącego ku niemu Fiannra. No proszę, co za powitanie, aż tak się za mną stęsknili? Zdziwił się.
Już przygotowywał się do powitania, kiedy człowiek się do niego zbliżył.
-Witaj Gal!
Krzyknął w biegu nie zatrzymując się.
-Cześć... Fiannr...
Odparł zaskoczony wojownik, jednak nie możliwym było żeby Fiannr to usłyszał, bo ten już znikał za zakrętem drogi.

Odprowadził swoją klacz do stajni i wszedł do dworu. Zajrzał w parę miejsc gdzie często przesiadywali kompani, jednak nie znalazł nikogo.
-Ciekawe co tu się działo.
Mruknął do siebie i skierował kroki do swojej, niewysprzątanej jeszcze do końca, komnaty.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Galanthir dnia Pon 0:00, 18 Lut 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Olstigat Strona Główna -> Biblioteka Archiwaliów / Komnata Dzienna Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin