Forum Olstigat Strona Główna

Spotkanie po latach.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Olstigat Strona Główna -> Komnata Gościnna
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gryn
Gość Dworu
Gość Dworu


Dołączył: 05 Lut 2008
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 21:56, 10 Lut 2008    Temat postu: Spotkanie po latach.

Dzień zdawał się być przyjemny i nawet po trochu czarujący. Lekki wiatr grał nieznaną melodię na liściach drzew otaczających posesje Olstigatu. Nie było jednak zimno, ponieważ i słońce nie zaniedbywało swego obowiązku otaczając całą krainę promieniami swymi. Coś jednak w tej scenerii nie pasowało człowiekowi, który wracając do swej posiadłości z długiej wyprawy nie miał zbyt wiele sił. Jednak miał ich wystarczająco wiele by wyczuć nadchodzące zagrożenie.
Będąc już na tyle blisko by mógł zobaczyć Dwór zatrzymał się na chwilę. Przed wejściem na posesję stała postać. Nie pasowała ona wyglądem do nikogo kto zamieszkiwał te tereny a to ze względu na potężną posturę. Postać stała odwrócona plecami do człowieka. Gdy ruszył do przodu i pokonał kolejnych kilkadziesiąt kroków był pewien że przed wrotami stoi Ork. Stanął po raz kolejny by przypatrzeć się postaci która zastanawiała się jakby jak wejść przez furtę która przecież była lekko uchylona. Westchnąwszy lekko ponowił marsz.
Gdy czekający usłyszał ciężkie kroki stawiane przez mężczyznę, którego jedyną w tym momencie chęcią było prawdopodobnie legnięcie w łożu i spędzenie ta, spokojnie kilku godzin, uśmiechnął się szeroko obnażając kły. Wydając z siebie coś pomiędzy śmiechem w powarkiwaniem rzucił się biegiem w kierunku mężczyzny.
Wyglądało by to może i jak powitanie dawno się nie widzącej pary kochanków gdyby nie to, że pędzący wojownik dobywał w biegu kastetów. Człowiek stanął w miejscu jak wryty i jedynym co zdołał zrobić w całym tym zwrocie akcji było dobycie mieczy.
Kastety o kształcie smoczych kłów w rękach orka skrzesały iskry o samurajską stal mieczy. Wymiana ciosów następowała błyskawicznie i jedyną rzeczą jaką mógł zrobić człowiek było parowanie kolejnych ciosów wymierzanych ze śmiertelną precyzją przez zielonoskórego. Mężczyzna był zaskoczony tym co go nagle spotkało. Nie miał przecież jeszcze aż tak wielu wrogów na tym świecie. A tak przynajmniej sądził. Skąd więc do cholery...
Unikał na zmianę z przyjmowaniem ciosów na swoje ostrza. Sekundy mijały jakby z opóźnieniem a każda chwila wydawała się trwać nieskończoność. Cofając się dotarł do pierwszych drzew.
Potykając się o korzeń drzewa człowiek stracił równowagę. Potężny kastet śmignął w powietrzu nacierając na bezwładną postać. Czas się zatrzymał. Noga która zaplątała się w korzeń szybkim skurczem mięśnia pociągnęła całe ciało wojownika w dół. Broń orka z hukiem wbiła się w drzewo wyrywając z niego chmurę drzazg. Czas znów zaczął płynąć.
Zebrawszy się na nogi gladiator chwycił pewien swe ostrza. Przez ułamek sekundy koncentrował się na swych ostrzach z maniakalnym uporem, by po chwili wyprowadzić trzy szybkie pchnięcia w bok Orka który odzyskiwał równowagę po swym ciosie.
Ani jedno ostrze jednak nie dosięgnęło celu. Szybkimi unikami które stanowczo nie pasowały do masywnego ciała oponent odsunął się z pola rażenia mieczy. Gladiator w furii nadal kontynuował taniec mieczy i tym razem to ork zaczynał się cofać w stronę Dworu. Krok za krokiem, uderzenie za uderzeniem. Tańczyli obaj a wiatr w koronach drzew im przygrywał.
Po chwili jednak obaj zatrzymali się. Wymiana ciosów wybiła im po jednej z dwóch broni jaką obaj dzierżyli. Przez chwilę spoglądali na siebie uśmiechając się jak łowca do swej zwierzyny. Obaj jednak w tym wypadku byli łowcami. Odrzucili niemal jednocześnie pojedynczą sztukę broni w miejsce gdzie leżała ta przed momentem wybita.
...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fiannr
Drzemiący pod Gruszą


Dołączył: 20 Sie 2007
Posty: 222
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 21:56, 10 Lut 2008    Temat postu:

Ork zacisnął pięści z nienaturalna siłą i naprężył wszystkie swoje mięśnie do granic możliwości. Człowiek spojrzał na orka niepewien co ten szykuje. Ciało zielonoskórego jakby nienaturalnie zwiększyło swoją objętość, a powietrze wokół niego zawirowało. Stał jednak dalej nie poruszając się ani na krok. Oczy miał zamknięte. Rudowłosy wojownik nie tracąc czasu ruszył w kierunku przeciwnika, aby zaatakować jako pierwszy i wykorzystać chwilową niedyspozycje orka. Był już prawie dziesięć stóp przed nim, lecz jego przeciwnik nadal na miał przymknięte powieki. Wziął zamach wykorzystując cały swój impet natarcia. W ostatniej chwili ork otworzył szeroko oczy. Doskonale wiedział gdzie zamierza uderzyć go człowiek. Złapał jego pędzącą pięść jedna ręką, a drugą chwycił go za krawędź zbroi. Gladiator nie wiedział co się dzieje. W jednej chwili został obezwładniony. Postura orka wydawała się jeszcze większa niż ułamek chwili wcześniej.
Podniósł człowieka z łatwością jakby był szmacianą lalką. Człowiek bezskutecznie starał się wyswobodzić z uścisku który w każdej chwili mógł skruszyć jego kości. W końcu nie był pierwszej młodości. Popatrzył mu się w oczy i uśmiechnął ukazując swoje kły... Podniósł go nad głowę i cisnął o drzewo które stało kilka kroków dalej. Bardziej odruchowo niż myśląc co czyni obrócił się w locie plecami do pnia. Gdy nogami sięgnął pnia, przykurczył stawy kolanowe amortyzując lądowanie. Wykorzystując siłę na zasadzie sprężyny odbił się i odskoczył w kierunku orka jakby stał na ziemi. Błyskawicznie znalazł się przy nim uderzając go w brzuch z wyprowadzonego kopniaka. Masa mięśni przewróciła się na ziemie jak opadający posąg. Powstała jednak po chwili trzymając dłoń w miejscu na które spadło uderzenie. Spojrzał na człowieka z nieokreślonym uśmiechem i ruszył w jego kierunku, grad cisów posypał się w stronę człowieka były mniej celne niż wcześniej ale za to o wiele silniejsze krok za krokiem człowiek zaczął się wycofywać (znowu) w kierunku Dworu unikając uderzeń.
Cios za ciosem opadały na człowieka. Ostatkiem sił unikał pchnięć które mogłyby zamienić jego klatkę piersiową w krwawą miazgę. Wpadli przez otwartą bramę na posesję Dworu niczym jesienna burza. Rudowłosy cofał się powoli w miejsce które mogło być mu pomocne z przeciwnikiem o głowę wyższym od siebie, cały czas o odległość kilku palców mijając potężne ciosy. Gdy znalazł się na schodach, szybkimi susami pokonał lekkie podprowadzenie do Drzwi Dworu i wykorzystując przewagę, wyprowadził prostą kontrę w stronę łba orka. Z zaskoczeniem zauważył że ręka dosięgnęła celu i po raz kolejny ork przystanął na chwile. Gladiator wycofał się na dziedziniec Dworu zastanawiając się jednak czy ktoś jest w posiadłości o tej porze. Nie często bowiem takie sceny odgrywały się w tych miejscach. Z zamyślenia wyrwał go głos orka...
- Fiann! Przygotuj się!
Człowiek w napięciu oczekiwał na kolejną śmiertelną niespodziankę ze strony orka. Wtem oślepił go wiatr, który zdawał się mieć źródło w osobie potężnego wojownika, stojącego w pozycji jakby do rozpoczęcia biegu.
Na krótka chwile zrobiło okolica zamarła w bezruchu, nawet liście na drzew nie szeptały już nic. Gladiator spuścił orka z oczu w momencie gdy mrugnął. W następnej chwili postać potężnego wojownika zniknęła mu z pola widzenia. Miał nawet chwilową myśl, że wszystko co wydarzyło się przed chwilą było ułudą jego zmęczonego umysłu. Stał niepewnie rozglądając się dookoła. Stanął jednak jak wryty gdy poczuł jedynie oddech na swoim karku i po chwili dłoń na swoim ramieniu.
- Tejakar Fiannr... Widzę że ciężko trenowałeś. Bardzo mi się to podoba...
- Gryn – sapnął mężczyzna pozwalając sobie nareszcie na chwilę rozluźnienia. Roześmiali się gromko obaj.
Gdy rudowłosy stał tak z dłońmi opartymi na kolanach dłoń orka wykonała szybki ruch w stronę mężczyzny. Tez zerwał się i wykonując gwiazdę przez plecy zniknął z zasięgu ciosu który jak myślał miał nadejść. Pomylił się jednak. Dostrzegł, że wojownik wyjmuje zza pazuchy butelkę która dziwnym trafem nie rozbiła się podczas ich poprzednich akrobacji.
- Aż tak cię odtrąca od trunku? Ze mna się nie napijesz? – ork spojrzał na niego z udawaną urazą.
Wybuchli ponownie gromkim śmiechem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vrisa
Woda


Dołączył: 25 Gru 2007
Posty: 122
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 17:51, 11 Lut 2008    Temat postu:

Szyby błyszczały już czystością, zaś w otwartych oknach powiewały świeżo wyprane firanki. Nowa komnata Vrisy przeżywała prawdziwy renesans, stając się ponownie pomieszczeniem zdatnym do użytkowania, dzięki kilku zgrabnym meblom wtaszczonym tu przez Fiannra, a przede wszystkim dzięki rzeźbionemu w fale łóżku z jasnego drewna.
Wszystkie sprzęty naukowe zostały przywrócone do swej dawnej świetności i jedynie ścienna mapa Aden na plecionej macie wymagała troskliwszej uwagi przy konserwacji.

Dziewczynie nie dane było jednak skupić się nad swoją pracą bowiem ciszę zakłócały hałasy dobiegające z dziedzińca. Wycierając dłonie w szmatkę podeszła do okna i zesztywniała w jednej chwili.
Na ubitym podjeździe Fiannr walczył wręcz z jakimś orkiem z taką gwałtownością, iż wydawało się iż stawką jest jego życie.

Vrisa wychyliła się momentalnie przez okno, wpijając palce w ramę okna i splatając lodowe zaklęcie. Już miała wypuścić sztylet lodu w stronę orka, gdy nagle rozpoznała w nim Gryna, przyjaciela Fiannrowego i nicponia któremu swego czasu spuściła lanie (wodą) nad jeziorem. Nieco skonfundowana pozwoliła splotom magicznym się rozpaść i opierając przedramiona o parapet obserwowała walkę przez kilka chwil.

Przypominało to starcie wilka z tygrysem; taniec dwóch drapieżców w którym żaden nie chciał ustąpić pola przeciwnikowi, a o wygranej decydować mogły jeno szybkość i zwinność. Ku zdziwieniu Vrisy Grynowi nie brakowało ani jednego ani drugiego. Jego ruchy były błyskawiczne i precyzyjne i nie miały nic z ociężałości którą sugerowała postura.
Im dłużej Fiannr opierał się miażdżącej przewadze siły i wzrostu przeciwnika, z tym większym uznaniem spoglądała na niego elfka.
Starcie owo jednak w niczym nie przypominało treningu...
Dziewczyna niezbyt znała się na tego typu szaleństwach, lecz oczywistością było dla niej iż każdy cios orka dąży do jednego celu - zabić.

Kiedy dwójka walczących z podjazdu przeniosła swe pole popisu na teren ogrodu, gdzie kiełkowały troskliwie zasadzone ręką kobiecą młode zioła, nerwy Vrisy puściły.
Wybiegła z komnaty pomstując głośno na męską głupotę i splatając zawczasu najbardziej przykre zaklęcia, przemknęła korytarzami z furkotem dzielonych spódnic i wypadła na dziedziniec.

Widok śmiejących się i poklepujących po plecach mężczyzn powinien ją teoretycznie uspokoić i skończyć się dla nich jedynie pouczeniem, lecz obraz zmasakrowanego ogródka sprawił iż przybrała minę wróżącą dla nich jak najgorszą przyszłość.
- Wy chyba myślicie włosami na piersiach! - krzyczała już od schodów, ujmując spódnice w dłonie i maszerując w stronę winowajców gniewnym krokiem.
- Pozabijać się chcecie czy jak?! Urządzacie sobie pole manewrowe w moim ogródku?! - stanęła przy nich cała zjeżona niczym kot i gdyby miała ogon z pewnością uderzałaby nim wściekle po bokach.
- Istnieją bardziej cywilizowane metody powitania niż pranie się po gębach! Uścisk ręki, słyszeliście o tym? - mimo iż była drobnego wzrostu, wydawała się nad nimi górować w swej złości.
- I co teraz będziecie opijać swoje siniaki? - fuknęła i zanim ork zdążył zareagować, złapała z jego ręki butelkę i wpakowała do swej torby.
- A gdybyś go zabił? - naskoczyła na Gryna dźgając go palcem w szeroką pierś - Zdajesz sobie w ogóle sprawę z konsekwencji? Co ty sobie w ogóle myślałeś!
Odwróciła się momentalnie w stronę Fiannra. Nie zamierzała przepuścić żadnemu.
- A ty? To szaleństwo to twój pomysł? I gdzie ty masz swoje miecze hm? - zlustrowała go krytycznym wzrokiem - O ile się nie mylę, wynosiłeś je z Dworu. Jak mogłeś dać się tak obić! Jesteście obaj niepoważni! Będziecie sadzić od nowa sadzonki w ogrodzie. Za karę!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elineza Marroux
Pani Porucznik


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 18:59, 11 Lut 2008    Temat postu:

Siedziała spokojnie w swojej komnacie. To był jeden z tych dni, kiedy nie chciało jej się nigdzie wyściubiać nosa. Rozłożyła się na łóżku ze stosem niezapisanych pergaminów. Jej głowę zajmowały najróżniejsze projekty sukien, tunik damskich i męskich oraz pewnego wymyślnego płaszcza.. Widziała go kiedyś u jednej baronowej. Mając go cały czas w myślach kreśliła całkiem niezłą wariację na jego temat, gdy usłyszała krzyk rozwścieczonej Vrisy, westchnęła przeciągle - Znów chłopaki coś wykręcili.. - pokręciła głową i szybko wybiegła z komnaty w kierunku zasłyszanych głosów.

Popatrzyła na zdewastowany ogródek, potem na jednego i drugiego delikwenta z piorunami w oczach, a następnie wsłuchała się w ostatnie słowa Vrisy.

- Posadzą, posadzą. Naszego gościa nie wypuścimy dopóki nie popisze się swoimi gospodarczymi umiejętnościami skoro siłowe raczył już nam zaprezentować. Już ja i Branna o to zadbamy, Vriso.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gryn
Gość Dworu
Gość Dworu


Dołączył: 05 Lut 2008
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 16:45, 20 Lut 2008    Temat postu:

Odwrócił się w stronę dobiegających krzyków za jego plecami. Zauważył drobną postać idącą szybkim krokiem w jego kierunku i coś wykrzykującą. Nie był w stanie zrozumieć co chce mu przekazać kobieta z powodu adrenaliny która jeszcze płynęła w jego żyłach. Gdy podeszła rozpoznał w niej magiczna dziewczynę z która się poznał pod Dion. Uśmiechnął się w jej kierunku ale ona ciągle coś mówiła jakby była na coś zła. W końcu coś zaczęło do niego docierać. Jakiś ogródek... sadzonki... Po chwili zauważył kolejna kobietę która wybiegła z tych samych drzwi. Tej nieznał ale z skupienia wyrwało go brak butelki w ręku nawet nie zauważył jak jego znajoma mu ja wyrwała.

Ooo... ylfka jak miło cię widzieć -nieświadomy tego co zostało mu przekazane przez Vrise podszedł z wyciągniętymi rękoma do dziewczyny z chęcią przywitania się.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vrisa
Woda


Dołączył: 25 Gru 2007
Posty: 122
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 17:28, 20 Lut 2008    Temat postu:

Widząc że ork kompletnie ignoruje jej słowa a w dodatku rozwiera ramiona niczym niedźwiedź gotów uściskać z dawna nie widzianą brzózkę, fuknęła gniewnie i z furkotem spódnic podeszła do składziku narzędzi nieopodal. Po chwili wróciła z łopatą i grabiami w rękach. Wręczyła po jednym z przedmiotów każdemu z mężczyzn.

- Skoro słowa do was nie docierają, to może od razu przejdźcie do czynów hm? - zmrużyła oczy z miną nie znoszącą sprzeciwu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Idesia
Wróżka Snów


Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ...ze snu...

PostWysłany: Śro 20:56, 20 Lut 2008    Temat postu:

Z okna wychodzącego na tyły dworu przyglądała się dziwnej walce i interwencji dwóch kobiet. Spojrzała w dół. W miejscu, gdzie swego czasu starannie wypieliła i wytyczyła otoczakami kilka grządek, Vrisa urządziła herbarium i warzywnik. Teraz zamiast młodych sadzonek i delikatnych listków widziała jedynie odciski butów Fiannra i potężnego gościa, zapewne orka, sądząc po posturze. Wszystkie rośliny były zdeptane i zapewne trzeba je będzie sadzić od nowa. Kolejne miesiące oczekiwania były jej nie w smak - tak samo jak niekończące się wędrówki po łąkach w poszukiwaniu dziko rosnących ziół, które gdyby nie przyjacielskie potyczki, miałaby tuż pod oknem.

Westchnęła i odeszła od okna, żeby pogrążyć się w rozmyślaniach nad swoim kredensem pełnym butelek z eliksirami magicznymi. Długo obracała klucz w dłoni, niepewnie przyglądając się niewinnie połyskującym naczyniom. Nie zaglądała tam od dnia, w którym opuściła Dwór... Moc całkiem opuściła jej ciało, pozostawiając jedynie nic niewartą wiedzę o zastosowaniu różnorakich dobroczynnych zaklęć. Wreszcie w zamku kredensu zazgrzytał klucz, obracany przez pulchne palce o króciutko przyciętych paznokciach. Dłoń bezbłędnie sięgnęła po właściwą butelkę, a właścicielka kredensu wybiegła prędko ze swojej komnaty, zatrzasnąwszy uprzednio drewniane drzwiczki.

Wiedziała, że nie ma zbyt wiele czasu. Lada chwila Vrisie uda się zagonić winowajców do roboty, zapewne nie bez pomocy tej nowej, która od pierwszej chwili wyglądała na nawykłą do wydawania rozkazów. Niewiele myśląc, wymknęła się do ogrodu i chwyciła koromysło, kierując się ku studni. Napełniwszy dwa największe wiadra ruszyła w stronę, z której słychać było sopran Vrisy i niechętne basowe pomruki Gryna i Fiannra. Postawiła wiadra pod murem z głośnym stukiem i do każdego nalała po kropli intensywnie zielonej cieczy z butelki z kredensu. Złożyła palce w skomplikowany znak i zamieszała wodę w wiadrach trzykrotnie, bacząc, żeby mącić wodę w kształt leżącej ósemki. Schowała butelkę w fałdach szaty, po czym przejęta podbiegła do Vrisy i szepnęła jej coś na ucho.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vrisa
Woda


Dołączył: 25 Gru 2007
Posty: 122
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 21:10, 20 Lut 2008    Temat postu:

Zamrugała zdumiona na widok sadzącej wielkimi susami Uzdrowicielki obciążonej dwoma wiadrami. Jeszcze bardziej zdziwiona wydawała się wysłuchawszy jej szeptu, ale zaraz przyoblekła twarz stanowczą miną i wskazała mężczyznom dwa wiadra z wodą.
- Zanim zabierzecie się do roboty, popodlewacie to co zadeptaliście ową wodą. Być może da się coś ocalić, a módlcie się by się dało.
Z tymi słowy usiadła na ławeczce nieopodal, z marsową miną pilnując by żaden ze skazańców nie zrejterował z miejsca wykonania wyroku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Olstigat Strona Główna -> Komnata Gościnna Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin