Forum Olstigat Strona Główna

Galanthir - przyjęty

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Olstigat Strona Główna -> Sala Rekrutów
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Galanthir
Pierwszy Miecz


Dołączył: 22 Sty 2008
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 23:03, 23 Sty 2008    Temat postu: Galanthir - przyjęty

- Ile?
- Pięćdziesiąt tysięcy aden.
Galanthir z niedowierzaniem spoglądnął w stronę kupca.
- Pan żartuje... Prawda?
- Absolutnie, taka jest moja cena.
Klijent zamyślił się chwilkę. Badał wzrokiem wychudłą szkapę, która miała mu pomóc w dźwiganiu bagażu. W końcu pokręcił głową.
- Strasznie drogo, skąd takie ceny?
- Wszystko drożeje, mam na utrzymaniu całą rodzinę. Siedem gęb do wyżywienia. Wyobrażasz sobie?
- Nie wyobrażam.
Znów zamilkł. Potrzebował tego konia. Nie miał już siły dźwigać zbroi i broni na własnych plecach, a przed nim była jeszcze długa droga.
- Gospodarzu... trzydzieści pięć tysięcy?
- Nie panie wojowniku, już mówiłem. Poniżej pięćdziesięciu nie zejdę.
Człowiek wyraźnie spochmurniał. Bez słowa wyciągnął sakiewkę z tobołka, odliczył pięćdziesiąt tysięcy i oddał właścicielowi zwierzęcia. Ten zaczął przeliczać. Po paru chwilach rzekł.
- W porządku, zgadza się. Możesz ją zabrać. Chyba nie masz mi niczego za złe?
Wędrowiec nic nie odpowiedział. Zabrał konia, zarzucił na niego bagaż i wyruszył w dalszą drogę.

Było już późno. Księżyc świecił mocno na tle bezchmurnego nieba oświetlając i wskazując Galanthirowi drogę.

-Piękny...
Mruknął zapatrując się w niego dłuższą chwilę. Lubił oglądać księżyc. W takie piękne noce wprost nie mógł się powstrzymać przed zapatrywaniem się w jego oblicze. Kiedy się ocknął, spojrzał na swoją szkapę.
- No, czas ruszać w drogę maleńka, nie traćmy czasu. Już jesteśmy blisko...

Minęło parę godzin, kiedy zauważył wyłaniającą się z ciemności bramę.
- Chyba w końcu nam się udało.
Uśmiechnął się w stronę zwierzęcia. Nagle wyciągnął coś z kieszeni. Rzecz ta zabłyszczała w świetle nocy. Był to herb. Widniał na nim księżyc. Gal spojrzał przed siebie.
- Chyba... chyba nadszedł już czas... Co myślisz?
Znów spojrzał na konia. Zaśmiał się krótko.
- Od ładnych paru tygodni, rozmawiam tylko z tobą, a zdaje się, że nie masz nawet imienia.
Zamyślił się chwilkę.
- Nie, nie mam teraz do tego głowy. Będę cię nazywał "Bezimienna", co ty na to?
Szkapa prychnęła i machnęła łbem. Wojownik uśmiechnął się.
- Rozumiem, że się zgadzasz.
Ścisnął herb, który ciągle trzymał w dłoni. Poszukał dobrego miejsca i zakopał go.
- Należy pamiętać o przeszłości, ale trzeba patrzeć w przyszłość.
Przebrał się w swoje najlepsze ubranie, wyciągnął z torby wodę i obmył twarz, przyczesał włosy. Chwilę jeszcze stał, jakby się koncentrując. W Końcu przekroczył bramę. Po niedługim czasie jego oczom ukazał się dwór, ledwo widoczny w nocy. Rozglądnął się, spojrzał w niebo i na bramę wejściową.
- I gdzie teraz? Późno już, pewnie śpią. Lepiej nie będę nikogo budził.
Przywiązał klacz do drzewa, sam usiadł obok na trawie i wpatrując się w księżyc począł czekać...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fiannr
Drzemiący pod Gruszą


Dołączył: 20 Sie 2007
Posty: 222
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 10:12, 24 Sty 2008    Temat postu:

Cholera jedna wie ile można drążyć kilometrów poz ziemią, ciaśniutkich i drobnych korytarzy. Ale ile można wiercić jaskiń będących większymi niż te naturalne, w których smoki żyć się niegdyś zdawały?
Choćby kopalnie Mithrillu były dowodem na to, że jedna Krasnoludzka przebudzona myśl jest w stanie zajść dalej pod ziemię niż niejeden robak. Wędrował godzinami i był prawie pewien, że jest juz gdzieś przy kopalniach które miał długi czas temu nieszczęście zwiedzać.
Przysiągłby, że jeśli ktoś miał na tyle sił i zapału, żeby stworzyć coś takiego, musiał być Branną, albo jakimś jej jeszcze bardziej wybitnym (uchowajcie Bogowie) przodkiem.
Przez myśl przemknął mu Dwór, który wiele dni drogi stąd, gdzie obecnie się znajdował, się ostał. Ciekawe ile się zmieni przez jego nieobecność..? Że też gildia musiała urządzać testy swym członkom. Zaklął w duchu wypominając wszystkim, od pierwszego placu treningowego na Wyspie Głosów, aż po nieszczęsną i będącą przyczyną jego podróży Gildie Wojowników w Rune.
Kichnął w pewnym momencie na tyle mocno, że potykając się prawie spadł w ziejącą po obu stronach drogi którą szedł, otchłań. Był pewien, że gdyby spadł tam znalazłby się we wnętrzu ziemi. Po prostu te korytarze nie mogły być krótsze.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Fiannr dnia Czw 10:17, 24 Sty 2008, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Erohoz
Opiekun Dworu
Opiekun Dworu


Dołączył: 22 Maj 2007
Posty: 129
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ze Dworu

PostWysłany: Czw 17:35, 24 Sty 2008    Temat postu:

Elf spał twardym snem jednak coś go poruszyło, coś wyczuł. Obudził się kiedy zaczęło świtać wyszedł przed Dwór i zobaczył śpiącego pod drzewem człowieka i konia stojącego obok niego. Podszedł powoli i obudził człowieka.
- Witaj - nieznajomy popatrzył na niego zaspanymi oczami po czym przywitał się. - Wejdźmy do Dworu to porozmawiamy. Co cię do nas sprowadza?
Wojownik wstał i skierowali sie w stronę wrót Olstigatu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Galanthir
Pierwszy Miecz


Dołączył: 22 Sty 2008
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 19:16, 24 Sty 2008    Temat postu:

Galanthir szedł chwilę za elfem w milczeniu. Przyglądał się murom dworu.
- Ładnie tu u was.
Stwierdził, po czym napotkał wyczekujące spojrzenie mieszkańca Olstigat.
- To może ja przejdę do rzeczy. Moje imię brzmi Galanthir. Skłonił się lekko. Nie pochodzę z żadnej możnej rodziny, ani nie posiadam wielkiego majątku. Urodziłem się na wyspie głosów. Matki nie znałem, zmarła przy porodzie. Ojciec ciężko pracował na nasze utrzymanie. Chciał koniecznie żebym się kształcił, żebym poszedł w świat, nie podzielał jego losu. Opłacał więc różnych nauczycieli, którzy drogo go kosztowali... nawet bardzo drogo. Kiedy miałem lat 12, zmarł. Z przemęczenia pewnie. Byłem załamany. Nie pozostał mi nikt na tym świecie, poza moim przyjacielem. Niezwykle mądry człowiek. Był magiem, pragnął zostać biskupem. Razem uciekliśmy z wyspy szukając szczęścia w wielkim świecie.
Zamyślił się na jakiś czas. W końcu westchnął i kontynuował.
- Szczęście w końcu mnie spotkało. Znalazłem przyjaciół. Nie jakichś mile uśmiechających się bogaczy, którym zależy tylko żeby cię jak najszybciej wyszkolić w walce i wykorzystać na wojnie. Takich prawdziwych przyjaciół.
Przyjęli mnie do swego grona. Razem tworzyliśmy rodzinę. Nazywała się Ithil Annon, co we wspólnej mowie brzmi "Księżycowe wrota".
Znów zamilkł, jakby zbierając myśli.
- Ale nic nie trwa wiecznie, mości elfie. Doszło do kłótni, która spowodowała podział bractwa. Została nas garstka i przeżywaliśmy kryzys, którego niestety nie przetrwaliśmy. Nasza rodzina... rozpadła się.
Czułem się źle. Bardzo źle. Postanowiłem wyruszyć w podróż. Uciec od wszystkich problemów, zebrać myśli... I kiedy tak tułałem się po świecie, bez żadnego celu, poczułem się samotny. Gal, co ty wyprawiasz? Pomyślałem. To nie jest życie dla ciebie. Świat się jeszcze nie skończył. Wciąż możesz odnaleźć swoje szczęście. Wtedy coś się we mnie zmieniło. Pognałem czym prędzej do stolicy i tam w bibliotece wertowałem księgi. Szukałem bractwa dla mnie odpowiedniego. Bractwa, w którym czułbym się... szczęśliwy. Niestety, dni mijały a ja wciąż nie znalazłem wzmianki o takowym. Dopiero szóstego dnia po przybyciu moim do Aden, znalazłem małą notatką o dworze Olstigat. Pchnięty ciekawością zacząłem szukać. I odnalazłem zapis waszej historii, spis waszych praw, oraz mapę z zaznaczonym miejscem, gdzie rezydujecie. Historia wasza jest zaiste niezwykła, prawa niezwykle sprawiedliwe. Spisywał je zapewne ktoś, kto niezwykłą mądrość posiada. Postanowiłem więc się do was wybrać. No i przybyłem, prosić was o danie mi szansy na bycie członkiem waszej rodziny. Bo uważam, że jesteście rodziną. Mam rację?
Spojrzał teraz na elfa, z nadzieją, że nie zanudził go swoją opowieścią.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Erohoz
Opiekun Dworu
Opiekun Dworu


Dołączył: 22 Maj 2007
Posty: 129
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ze Dworu

PostWysłany: Czw 20:09, 24 Sty 2008    Temat postu:

Spojrzał na człowieka - Masz rację możesz u nas zostać na razie jako gość zobaczymy jak sie będziesz sprawował i czy będziesz godyn żwyć we Dworze.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Galanthir
Pierwszy Miecz


Dołączył: 22 Sty 2008
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 22:42, 24 Sty 2008    Temat postu:

- Dziękuję.
Wojownik nie krył zadowolenia. Wrócił czym prędzej do "Bezimiennej" po swoje rzeczy. Zaprowadził klacz do stajni, którą już wcześniej zauważył. Zabrał torbę ze zbroją i prowiantem, broń zawiesił sobie na plecach i skierował się w stronę komnaty wskazanej mu przez Erohoza. Szedł z nadzieją, że będzie mógł w niej pozostać na stałe.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Olstigat Strona Główna -> Sala Rekrutów Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin