Śpiewaka odwiedziny kolejne

Llarien

Zdecydowanym krokiem do dworu wkroczył i ku komnacie, gdzie ostatnio był przyjmowany się skierował.
- Witajcie!
Wszedłszy do niej osoby w niej przebywające przywitał po czym począł uważnie się rozglądać jakby szukając kogo.

Veryne

Elfka otworzyła drzwi i weszła do komnaty gościnnej. Uścisnęła mocno dłoń Llariena i usiadła na fotelu. Ruchem ręki zaprosiła Llariena by też usiadł - Witaj Llarienie - skinęła jeszcze lekko głową - Cóż Cię do nas znowu sprowadza?

Llarien

Na widok elfki uśmiechnął się szeroko.
- Właśniem Ciebie szukał. Choć sprawa, z którą przychodzę do wszystkich dworzan jest skierowana. Mianowicie zamiarujem dziś wieczorem o klepsydrze dziewiątej na łowy ruszyć. Osobiście najchętniej powiódł bym drużynę w głąb Leża Antharasa, na kariki. Ale pewnikiem za słabi na to będziem. Niemniej może gdzie bliżej wejścia ostaniem. Jeśli zaś nie tam to do Wieży Zuchwałości pójdziem lub gdzie w okolice Rune bądź Goddard.
Zamilkł na moment.
- Gdyby kto z Was był zainteresowany zapraszam, nas pewnie jeno kilku będzie, tedy na pewno Waszej kompaniji radzi będziem.
Z uśmiechem na elfkę spojrzał.

Llarien

Przedłużającym się elfki milczeniem zaniepokojony podszedł do niej, dłonią przed twarzą zamachał.
- Veryne, wszystko w porządku? Dobrze się czujesz?

Veryne

Drgnęła mocno zapatrzona gdzieś w powietrze. Spojrzała po chwili na Llariena - Tak, tak wszystko dobrze... To znaczy prawie... - poprawiła szal przerzucony przez szyję i przytuliła do niego dłonie.

Llarien

Ze smutkiem spojrzał na nią.
- Cóż Cię tak trapi?

Veryne

Spojrzała na Llariena. Uśmiechnęła się ciepło i powiedziała spokojnym głosem do niego - Ot, parę spraw mniejszych i większych, które skumulowały się i ciężko teraz dźwignąć to na raz. Niemniej jednak nie warto teraz i tutaj o tym rozmawiać - elfka wstała z krzesła i podeszła do dużego okna z widokiem na ogród. Otworzyła je i oparła dłonie na parapecie biorąc głęboki oddech z uśmiechem na twarzy.

Llarien

Z uwagą na nią spojrzał, po chwil zaś również do okna podszedł i obok niej stanął.
- Może tedy by myśli ponure rozwiać przybędziesz na spotkanie sojuszu naszego? Jutro wieczorem, o klepsydrze dziewiątej. Pewnie jeno parę osób się zjawi, tłoku dużego nie będzie. Posiedzim wspólnie, porozmawiam, może jakie tańce się zorganizuje, jeśli jaki muzyk się znajdzie co by melodię zagrać.
Uśmiechnął się do niej, otuchy dodać próbując.
- A potem i w poniedziałek zapraszam, jako i ostatnio, na łowy. Również sojuszowe, ale i Ciebie na nich radzi widzieć będziem.
Wzrok od Veryne oderwał, do osób pozostałych się zwrócił.
- Zresztą nie tylko Waszą przywódczynię, ale i Was wszystkich zapraszam na przedsięwzięcia obydwa. Dodam jeno, że jeśli o łowy chodzi to ruszym na stwory około kręgu siedemdziesiątego, może kogo z Was skusi takowe wyzwanie.
Ponownie ku elfce spojrzał.
- Raz jeszcze serdecznie zapraszam.

Llarien

Raz kolejny do komnaty sobie już znajomej wkroczył, a w środku będąc rozejrzał się sprawdzając czy oprócz niego kto jeszcze w niej się znajduje.

Fiannr

Drzemiący na krześle w rogu pomieszczenia człowiek otworzył oczy nie zmieniając swej pozycji. Spojrzał na postać której jeszcze nie widział dotąd we Dworze.

Llarien

Dostrzegłszy jeno człeka co w krześle zdawał się drzemać do okna podszedł, a przystanąwszy przy nim wyglądać przez nie począł.

Fiannr

- Witaj Panie Śpiewaku - odezwal się mężczyzna podnosząc się z krzesła. - Obecnie Dworzan w okolicy na palcach jednej ręki policzyć mogę. Znam Cię z zapisków w Naszych Kronikach. Pozwól przeto że się przedstawię. Fiannr - rzekł wyciągając dłoń w kierunku przybysza. - Tak na mnie mówią. Miło mi Cię poznać.

Llarien

Na głos powitania się obrócił i do człeka podszedł.
- Witaj! - Dłoń wyciągniętą uścisnął. - Chybaśmy już mieli okazję się raz spotkać, kiedyś na Torze Wyścigowym. Zarówno Olstigat jako i Brzask miał tam wtedy spotkanie.

Fiannr

- Prawdę mówisz Panie. Kiedyś gdy przy okazji odbywało się spotkanie Dworzan i wczoraj przez chwilę również byłem przez Thamiora zaproszony. Jednak nie ośmieliłem się przerywać Wam w debacie, więc siedziałem tylko na uboczu. Zapraszam do stołu. Nie będziemy wszak rozmawiać ba stojąco - ruchem ręki wskazał miejsce. - A cóż Cie sprowadza w te strony jeśli zapytać mogę?

Llarien

Miejsce wskazane zająwszy, w sakwie swej grzebać począł. - U nas w siedzibie magią bym się posłużył, tu moc moją nie jest tak dużą. - Chwil jeszcze parę szukał, po czym zakrzyknął. - Ha, wiedziałem że tu być powinna! - Flaszkę na stole postawił, obok niej pucharek jeden. - Niestety, nie przygotowanym na kompana, ale Tyś przecie u siebie, więc na pewno kielich czy szklanicę jakową sobie znajdziesz. - Uśmiechnął się. - A warto, bo to - na butelkę wskazał - jedno z przedniejszych win, co w Wiosce Elfiej są robione.
Poważniejąc na rycerza spojrzał. - Mówisz, że mało Was tu bywa? I nas podobny problem dotyka, chociaż sądziłem, że to jeno nasza przypadłość. - Głową pokręcił. - Szkoda. - Westchnął ciężko, po czym dodał. - Jeśli samotność Ci już nazbyt doskwiera, tedy spróbuj odnaleźć mnie dziś o klepsydrze dziewiątej porą wieczorową. Może jaką wyprawę organizować będziem, jeśli zechcesz na pewno radzi Twej kompaniji będziem. A jakby jaki Dworzanin jeszcze chciał dołączyć miejsce na pewno się znajdzie.