Thond - zrezygnował

Thond

Wchodyi do sali grubz niski kras! Kania sie nisko.
Prysyedem tu abz dostac sie do wasyego klanu wniose pomocnz topor syzbsyz yarobek po jestem posyukiwacyem.Oczekuje miłego i zabawnego klimatu i przyjemnej zabawy.

Fiannr

Mężczyzna stojący w rogu sali spojrzał na krasnala. Nie ukrywał lekkiego rozdrażnienia jakie wywołało przybycie poszukiwacza.
- Waść ma problemy sporawe z wymową jak słyszę. Poza tym chcesz zabawy? Zabawnego klimatu?! - żachnął się. - Staramy się ten kawałek ziemi i budowle na nim doprowadzić do porządku a Ty chcesz się dobrze bawić? To raczej ciężka praca i często w pojedynkę musisz niejedną rzecz robić by po chwili i tak się to okazało błędem.
Oparł się dłońmi na parapecie i przysiadł na jego krańcu. Spoglądał to z wyrzutem to z rosnącą furią na przybysza. Czekał jego odpowiedzi.

Erohoz

Elf popatrzył na człowieka - Ależ Fiann uspokój się - po czym na zmianę spoglądał na krasnoluda a to na człowieka.

Izzu

Mroczny siedział na fotelu i ze spokojem patrzył na zebranych.

Idesia

Przechodząca korytarzem młoda dziewczyna z naręczem powiązanych w pęczki ziół przystanęła w drzwiach komnaty rekrutów, przyglądając się z zaciekawieniem zabawnemu przybyszowi.
Postąpiła krok naprzód, wkraczając w nierówny krąg światła tworzony przez okopconą lampę. Kąciki jej ust zadrgały w tłumionym śmiechu, kiedy usłyszała dziwny akcent krasnoluda.
- Mam nadzieję, że oprócz "zabawnego klimatu", który we Dworze obecny jest jedynie w powietrzu - wolną dłonią zatoczyła koło wokół siebie - jest pan także gotów pomagać nam tu zebranym w odbudowie Dworu... - odchrząknęła cicho. - Nie ukrywam, potrzeba nam poszukiwacza, i to bardzo... Ale o ile mi wiadomo, liczy się dla nas osoba, a nie jej umiejętności, czyż nie? - przeniosła ufne spojrzenie na Erohoza. - Rada byłabym dowiedzieć się czegoś o panu oprócz pana oczekiwań wobec nas - uśmiechnęła się serdecznie do szczerbatego najwyraźniej krasnoluda.

Thond

Wysłuchawszy wszytkie wypowiedzi, złapał sie za głowe. Pomoc w odnowie dworu oczywiscie pomoge poszukiwac jest takim fachem ze przewaznie sam sie slaja. Wiecej o mnie mam 41 lat szwedam sie samotnie i mi juz sie troszke to nudzi dlatego bede zadowolony z pracy ktora dostane u was. <wbił topor w ziemie i oddał pokłon>

Vexis

Dosyć, dosyć! - krzyknęła Mroczna. - Strasznie pan sepleni, słuchać tego nie mogę! - Podeszła nieco bliżej przyglądając się uważnie. - To nie byle jakie miejsce.. - powiedziała prawie szeptem. -Dostał pan drugą szansę, dlaczegoż u licha nie chce pan jej wykorzystać?- dodała, i próbując utrzymać powagę splotła ręce na piersi - I komóż znowu pan ten pokłon oddaje? - zaśmiała się cicho - Muszę przyznać, że mimo błędów, które pan popełnił już na samym początku, wzbudza pan we mnie sympatię. - uśmiechnęła się serdecznie - proszę, panie Poszukiwaczu, niech pan opowie o sobie coś więcej. Tylko nie o doświadczeniu, zbroi czy majątku, o nie, o tym słuchać nie lubię. No, śmiało, myślę, że nie tylko ja ciekawa jestem..

Thond

Urodziłem sie w małej wiosce na obrzerzach małego miasteczka [ktorego nazwy juz nie pamietam ] Matka zgineła tuz po moim przyjsciu na świat Allserona . Ojca tez niezbyt pamietam , zginoł w pod Dion w Obronie przed natarciem nieprzyjaciela . Wychowywała mnie rodzina wojów , to od nich nauczyłem sie jak władać toporem . Teraz chce sie dzielic tymi doswiadczeniami i zdobywać nowe od bardziej doswiadczonych towarzyszy broni !!! Na Chwałe Naszego Królestwa !!!

Idesia

Podczas przemowy krasnoluda dziewczyna odłożyła zioła na schludną kupkę przy drzwiach. Kiedy brodacz skończył mówić, wybuchnęła dźwięcznym, młodzieńczym śmiechem, całkiem nie licującym z jej zakonnym strojem i poważnym spojrzeniem.
- Widzę w panu zabawnego kompana, choć wolałabym, żeby pan nieco bardziej dbał o język... - zawahała się, po czym schyliła po naręcze roślin. Podniosła je z ziemi i ulokowała troskliwie w zagłębieniu ramienia.

- To istotne dla nas we Dworze, nie wymagamy, aby każdy dworskie maniery posiadał, ale dobrze jest rozumieć, co mówią współmieszkańcy - przez gładką buzię przemknął uśmieszek, który natychmiast ukryła chowając twarz w kępce lawendy z szałwią.

- Ach, i jeszcze jedno... Przedstawia się pan jako Body Hunter, to chyba nie do końca poprawne - rzuciła zza rogu, po czym zniknęła w czeluściach korytarza.

Thond

Powiedzcie czy mnie przyjmujecie czy nie prosze bo juz dłuzej nie wytrzymam

Izzu

Mroczny spojrzał na krasnala, zaśmiał się i wyszedł z pomieszczenia.

Thond

Dobra to zamknijcie rekrutacje ja juz znalazłem klan sobie!! Bywajcie

Thond

Krasnal opuszcił pomieszczenie na zawsze!!!

Fiannr

Mężczyzna uśmiechnął się oglądając się za agoranckim poszukiwaczem. Miał przez chwile ochotę skuć mu jego okrągłą facjatę za całe to zamieszanie i wrzucić ciało do rzeki. Niestety, a może na szczęście we Dworze nauczył się kontrolować emocje nad którymi innym razem nawet by się nie zastanowił. Cóż... z pewnością zapamięta krasnoluda który nawet imieniem nie raczył się przedstawić, lub umknęło to jego uwadze. Jedno było pewne. Ich drogi jeszcze kiedyś się skrzyżują.

Thond

<Wchodzi do sali po długim czasie> Po pierwsze chciałbym przeprosic was za to ze tak szybko zrezygnowałem. Erohoz dał mi jeszcze jedna szanse. Błokałem sie samotnie i mi juz to sie znudziło. Szukałem klanow niby jeden znalazłem ale mi nie pasował zaden tak jak wasz. Dlatego prosze dajcie mi jeszcze szanse drodzy klanowicze a nie zawiedziecie sie na mnie po raz drugi. Czeka <zawstydzony na odpowiedz> Fiannr szegolnie Ciebie prosze o dacie mi szansy. Jak do was sie nie dostane koncze błokanie sie w tym swiecie i bede juz tylko sypiał całymi dniami bo wasz Dwór jest najlepszy.