Forum Olstigat Strona Główna

Niespodziewanie spodziewana
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Olstigat Strona Główna -> Komnata Gościnna
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Branna
Pszczółka


Dołączył: 27 Lis 2007
Posty: 66
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 13:36, 03 Sty 2008    Temat postu:

Krasnoludka jeszcze nigdy nie była tak wściekła. Do tej pory nie wiedziała dlaczego Dwór niemalże runął. Pomiary które wykonywała, nie dawały rezultatów - wychodziło tylko jedno - podziemna eksplozja metanu! Skonsultowała się juz z tatulem i całą resztą klanu, nie miała jednak czasu na rekonesans - roboty było w bród.
Okna nad którymi płakał Fiannr, czy regały biblioteczne to pół biedy. Ona drżała za każdym razem, gdy zerkała na wschodnią ścianę nośną i liczyła dni. Jak wytrzyma dwa tuziny - będzie stała. Jak nie - to budujemy od nowa. Na szczęście była to opuszczona cześć Dworu, odkąd Idesia opuściła mury.
Gdy pojawiły się wozy wyładowane regałami szybko wpakowała się w środek wyładunku, pomagając gdzie się dało. Gdy wszystko było już zakończone ... poszła poszukać Fiannra. Ten nowy Fiannr podobał jej się znacznie bardziej niż poprzedni, ten Rudej. Co prawda starała się go nie chwalić za bardzo - jeszcze mu się w głowie poprzewraca, jednak było jasne, że jest jedyną osobą we Dworze, która bez strachu zakasałaby rękawy do roboty.
Wpadła do biblioteki z marsową miną, bo właśnie uprzytomniła sobie, ze przy katastrofie nie czuła metanu. Czyli to musiało być coś innego! Rozejrzała się po pomieszczeniu i powiedziała jak zwykle głośno ... właściwie to ryknęła niczym rozwścieczony ork, ale ostatnio była to normalna sytuacja:
- Fiannr! Ta to kto? I skąd te regały? I czy na Maphr wiesz już kto jest za to wszystko odpowiedzialny?! Bo moją halabardę aż świerzbi żeby komuś ... - wiązanka przekleństw, która opuściła usta krasnoludki była długa, głośna i obrazowa.
- No mów, a nie gapisz się na mnie z taką gębą, jakbyś pierwszy raz mnie widział! I zetrzyj z niej ten głupi uśmieszek! -
Nie patrzyła co prawda nawet czy się uśmiecha, czy nie. Gdy go rozzłościć - pracował sprawniej - ot ... cała filozofia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vrisa
Woda


Dołączył: 25 Gru 2007
Posty: 122
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 17:58, 03 Sty 2008    Temat postu:

Zbiory biblioteki Dwóru fascynowały ją. Wiele tytułów znała, ale wiele też widziała po raz pierwszy, toteż niektóre z nich po skatalogowaniu odkładała na osobny stolik by po skończonej pracy przyjrzeć się im bliżej. Niektóre z książek pachniały nową okładką, niektóre zaś rozlatywały się ze starości; te ostatnie odkładała troskliwie na bok do ponownej oprawy.
Kręciła się po bibliotece jakby chodziła po niej od lat, na nowo oznaczając poszczególne działy na regałach, niestrudzenie przenosząc książki i układając je na swych miejscach, uzupełniając po każdej takiej wędrówce indeks. Wtedy to pierwszy raz przemknęło jej przez myśl "A gdyby tak codziennie móc chodzić po tej posadzce i dotykać tych książek...?". Z zamyślenia wyrwały ją nagłe krzyki, a właściwie wrzaski których epicentrum znajdowało się gdzieś na środku sali. Wróciła się i wychyliła zza regału, podpierając naręcze książek półką.

Słyszała wprawdzie iż krasnoludki często miewają bojowe charaktery, ale ta którą ujrzała, kipiała i tryskała złością jak wulkan.
Słuchając jej ognistej perory, elfka uśmiechała się pod nosem. "Gada lepiej ode mnie, niech ją drzwi ścisną. Można się czegoś nauczyć, doprawdy".
Dopiero po chwili dostrzegła adresata słów krasnoludki i fakt jego obecności zaskoczył Vrisę bardziej niż krasnoludzkie przekleństwa.
"Ten człowiek ma jakąś przeklętą niesłychaną zdolność zjawiania się w dowolnie wybranym miejscu jak cień." - mruknęła pod nosem.
Ponieważ Fiannr znajdował się na pierwszej lini ognia krasnoludki, elfka powstrzymała się od jakichkolwiek głośniejszych komentarzy, przyglądając się owej dwójce z bezpiecznej odległości. Nie wiadomo do czego to małe jest zdolne - wolała być poza zasięgiem jej ręki, póki owa awanturnica nieco nie ochłonie. Chociaż w wypadku tej rasy może to nigdy nie nastąpić...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fiannr
Drzemiący pod Gruszą


Dołączył: 20 Sie 2007
Posty: 222
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 17:50, 04 Sty 2008    Temat postu:

Stał powoli słuchając tego co Krasnoludka wywrzaskiwała mu prosto prawie w ucho gdyby nie fakt, że był od niej sporo wyższy. Nie miał zamiaru wtrącać się w to co mówiła i czekał aż skończy. Gdy już jej słowa były bardziej formą oczekiwania na odpowiedź do pytania którego w sumie wcale nie zadała, zdecydował się na swych kilka słów, które pewnie i tak krasna zignoruje.
- Regały sprawiła nam za pośrednictwem dobrego znajomego ta oto elfka – to mówiąc położył dłoń na jej głowie i nim zdążyła jakkolwiek zareagować zabrał ją z powrotem. – Poprosiłem ją o pomoc, więc załatwiła to co nam było ważne. Na tyle na ile mogła. A w sprawie odpowiedzialności wiem niewiele więcej niż Ty – to mówiąc wzruszył ramionami.
- Branno – kontynuował wskazując jedną kobietę drugiej – oto Vrisa Rhanez, Pani Wody. Vriso, oto nasza Dworska Pszczółka, Najgłośniejsza z Głośnych – uśmiechnął się przy tym tak życzliwie jak tylko był w stanie.
Przez chwilę patrzył jak kobiety niepewnie mierzą się wzrokiem a następnie podszedł do okna i spojrzał na wzgórza na granicy horyzontu. Lekko westchnął i przeciągając się wrócił do kobiet które chyba zdążyły zamienić kilka słów. W takich pozycjach bynajmniej je zastał gdy wrócił na poprzednie swe miejsce.
Dłonią przeczesał swoje włosy i zatrzymując rękę na wysokości skroni powoli rozmasowywał głowę. Chyba bardziej z przyzwyczajenia niż za sprawą bólu.
- Nim padniesz ze zmęczenia Vriso, posil się czymś z tego co Ci przyniosłem. A Ty – zwrócił się do Branny – nie patrz tak na mnie tylko bierz się w troki i kombinujemy dalej jak poskładać Dwór nim się rozsypie. Tu naszej pomocy raczej jej nie będzie trzeba – spojrzał na jasną elfkę i choć szczerze miał jej ochotę podokuczać, powstrzymał się.
Trzeba było posprzątać Dwór. Najpierw obowiązki, później przyjemności. „Choć z drugiej strony…” zamyślił się zastygając z uśmiechem na ustach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vrisa
Woda


Dołączył: 25 Gru 2007
Posty: 122
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 13:55, 06 Sty 2008    Temat postu:

Tamtego wieczoru nie paliły się już światła w bibliotece. Nowo oprawione oraz odnowione książki przyzwyczajały się do swych nowych półek, pachnących świeżym drewnem.

Tamtego wieczoru nikt już nie hałasował w bibliotece, nie szeleścił kartkami, nie przemierzał wąwozów regałowych. W półmroku drgała cisza sycąć swe uszy nienaruszonym spokojem.

Tamtego wieczoru pozostał w wielkiej sali tylko nikły zapach kobiecych lekkich pachnidełek, który blakł i ginął z chwili na chwilę, ze świadomością iż nigdy już tu nie zawita.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fiannr
Drzemiący pod Gruszą


Dołączył: 20 Sie 2007
Posty: 222
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 14:09, 06 Sty 2008    Temat postu:

Czuł się słabo, bo i jak można się czuć po upuszczeniu sobie prawie litra krwi? Oparł się lekko o drzwi frontowe Dworu i pchnął je przed siebie. Nie czuł nic poza zmęczeniem, a pomimo tego na jego usta zawitał uśmiech. Szczery i choć zmęczony, to z głębi duszy wyjęty. Mia skierować się d swego pokoju, lecz coś go zatrzymało. Półotwarte drzwi do czytelni zapraszały go uprzejmie. Nie mógł odmówić.
Wszedł do jedynego jak na razie uporządkowanego w pełni pomieszczenia we Dworze. Blask księżyca przekradał się po pokoju. Nie miał siły by odsunąć krzesło, więc tylko oparł się obok niego, o biurko, siadając na ziemi. Dyszał lekko. Obraz wirował mu lekko przed oczami.
Wyjął swoje ostrza z uchwytów i zaczął powoli zasznurowywać rzemienie na rękojeściach, których wcześniej nie miał czasu ani siły zapleść. Teraz też nie miał dość energii na to, lecz wiedział, że musi to uczynić.
Siedział tak w blasku księżyca sznurując powoli rękojmie i pomimo tego, że był sam czuł jakby ktoś na niego patrzył. Dwa spojrzenia. Wyczuwał też dwa zapachy, jeden jakże różny od drugiego. Wyczuwał dwa żywioły które się splotły gdzieś w powietrzu i wspólnie nad nim zawisły.
Ogień i Woda.
Drgnął lekko, gdy nagle w jego głowie coś pękło.
Przed oczami zobaczył to miejsce i Raye z którą kiedyś juz tutaj czynił porządki. Nie wiedział skąd pochodzi to wspomnienie, lecz wiedział, że było prawdziwe. Chwycił się za skroń która zapulsowała nagłym bólem. Obrazy przewijały się w przyspieszonym tempie.
On jednak powrócił do swego zajęcia, uśmiechając się wciąż.
Czuł zawisłe w pustym, martwym spojrzeniu nad sobą dwa żywioły.
Ogień i Wodę.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Fiannr dnia Nie 14:11, 06 Sty 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vrisa
Woda


Dołączył: 25 Gru 2007
Posty: 122
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 19:34, 12 Sty 2008    Temat postu:

Strażnicy zdziwili się widząc ją ponownie, ale ponieważ przybyła w biały dzień i zapowiedziała się oficjalnie, wpuścili ją na teren Dworu. Idąc przez ogród, miętoliła w kieszeni list, na który podpisał się Fiannr. Jej wściekły gniew na tego mężczyznę wyparował znacznie przez owe kilka dni, podczas których nie wchodził jej w drogę, lecz nie znaczyło to bynajmniej że ma się dla nieco stać arcymiła. Ten przeklęty list... Czyżby bał się że elfka zrówna kolejny Dwór z ziemią? Troszczył się o Brzaskunów? A może o nią? Niedorzeczność.

Pomyśleć że zaprosił ją do swej komnaty. Miała nadzieję że nie będzie go tam o tej porze dnia, chociaż znów mogliby to poczytać jako włamanie. I co niby ma tam znaleźć. Karteczkę z przeprosinami? Kubeł wody nad drzwiami? Tajną mapę do zaginionych artefaktów?
To ostatnie podobałoby się jej najbardziej, wszak kochała się w starociach z wieku legend. Właściwie tylko ciekawość przyciągnęła ją tutaj spowrotem. Tylko ciekawość.

Pamiętając z grubsza rozkład korytarzy Dworu ominęła wszystkie te komnaty, co do których miała pewność iż nie należą do Fiannra. Gdy znalazła się w najmniej oświetlonej części Dworu, otworzyła pierwsze drzwi na chybił trafił.
Nie był to raczej dobry strzał - pokój zdawał się od dawna nie używany. Wszystko pokrywała warstwa kurzu, który o dziwo nie tknął jeszcze firanek. Jednakże coś innego uderzyło dziewczynę od progu. Komnatkę wypełniała tak silna wibracja - nie słyszalna dla ucha lecz wyczuwalna każdym włoskiem na skórze - iż całym ciałem targnęły dreszcze.
Spojrzeniem kota czyhającego u wylotu nory na mysz elfka omiotła całe pomieszczenie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Vrisa dnia Sob 20:28, 12 Sty 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vrisa
Woda


Dołączył: 25 Gru 2007
Posty: 122
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 20:42, 12 Sty 2008    Temat postu:

-------
Wyjęła z torby miedziany kompas i otworzyła wieczko. Igła poruszyła się lekko, a gdy doszła do wielkich kufrów stojących w kącie komnaty, wskazówka wychyliła się jeszcze bardziej. Elfka zatrzasnęła wieczko z napiętą twarzą. Zanim jednak otworzyła skrzynie, jej wzrok padł na kartkę papieru leżącą na biurku. Rozpoznała pismo Fiannra.

Zmięła kartkę po przeczytaniu i wepchnęła ją do kieszeni. "Siła i furia nie pasują do kobiet" też coś - prychnęła. Nigdy nie użyła siły. To on jej używał. Znów się na niego złościła, a wszak obiecała sobie że będzie spokojna niczym tafla jeziora. Otworzyła energicznie kufer, dając upust irytacji. Zapatrzyła się przez chwilę na jego zawartość.
Lezały w nim cztery czarne kamienie oraz dwie manierki. Dotknęła powoli dłonią każdej z rzeczy, jakby w zastanowieniu. Na jej twarzy odbiło się lekkie rozczarowanie. Mimo to wzięła najmniejszy z kamieni oraz jedną z manierek z wodą - jak podejrzewała - i wsunęła oba przedmioty do torby. Chciał dobrze, niech mu tam. Chciał dobrze.

Zamknęła kufer i otworzyła sąsiedni, ale w owym znajdowały się tylko jakieś ubrania. Już miała opuścić wieko, gdy jej wzrok padł na znajomy kawałek materiału zabłąkany między odzieżą w skrzyni. Materiał pochodził z jej szarfy...

Wyszła na korytarz cicho, zostawiając komnatę w takim stanie w jakim ją zastała. Przez chwilę marszczyła czoło, zastanawiając się nad czymś, po czym ruszyła do wyjścia, zbyt zamyślona by zwracać uwagę na cokolwiek.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Olstigat Strona Główna -> Komnata Gościnna Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Strona 3 z 3

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin