Forum Olstigat Strona Główna

Zdrożony podróżny
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Olstigat Strona Główna -> Komnata Gościnna
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Samitari
Gość Dworu
Gość Dworu


Dołączył: 20 Lut 2008
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 16:35, 20 Lut 2008    Temat postu:

Ściągnęła ostro wodze wierzchowca, aż niemal siadł na zadzie wzburzając piaskowy obłok na dziedzińcu Dworu.
Olstigat. To niewątpliwie tutaj z taką gorliwością i determinacją prowadził ją ognik Rayi. Zeskoczyła lekko z siodła, zostawiając smoczycę samą sobie i szybkim krokiem weszła po schodkach. Pulsujący i drgający płomień przeprowadził ją przez główny hol prosto do komnaty, w której wyczuwalne było większe zgromadzenie osób. Ujęła ciemnoniebieską długą spódnicę w dłoń i pchnęła lekko drzwi, wchodząc przez wysoki próg do środka.

Ognik śmignął pomiędzy zebranymi w stronę czarodziejki, lecz kapłanka nie potrzebowała już jego wskazówek by orientować się w otaczającej ją przestrzeni.
- Co tu się dzieje? - jej głos, nieodmiennie przypominający stal owiniętą jedwabiem, nie wyrażał właściwie zapytania. Kapłanka doskonale wiedziała co się dzieje już z chwilą przestąpienia progu. Potrzebowała jednak swobodnego przejścia do rannego, które to szybko uczyniono, zauważając jej obecność.
Wystarczyło jedno dotknięcie leżącego by zorientować się o rozmiarze obrażeń które mu zadano. Oraz o paru innych ciekawych rzeczach.
- To kapłan Einhasad? - przechyliła lekko głowę, aż jeden z jej rubinowych podłużnych kolczyków błysnął w nikłym świetle. Nie czekała odpowiedzi. - Rayu. - utkwiła czarne, niewidzące oczy w postaci czarodziejki. Dziwnie wyglądała, gdy zdawała się patrzeć nie na kogoś lecz przez kogoś. - Dlaczego zamknęłaś ranę nie złożywszy uprzednio kości? - Twarz elfki nie wyrażała niezadowolenia ani niczego szczególnego, jakowoż wydawała się nie mieć wątpliwości iż to ognistowłosa czarodziejka była sprawczynią tego rażącego zaniedbania.
Nie roztrząsała tej sprawy ani chwili dłużej, jakby zwyczajnie przestała ją interesować i poprosiła o kilka jałowych opatrunków.
Zanim je dostarczono, zdążyła ponownie otworzyć ranę i ocenić powagę złamania.
- Dostałeś się pod niezły tasak - mruknęła na wpół do nieprzytomnego na wpół do siebie. Błękitny minerał zawieszony na łańcuszku w czarnych włosach Samitari rozjarzył się wewnętrznym blaskiem. Usta mrocznej nie poruszały się w żadnej modlitwie, a mimo to gołym okiem było widać rezultaty jej działania. Krwawienie ustało, a przynajmniej zostało wstrzymane na tyle by móc zająć się sterczącymi kośćmi.
Elfka ściągnęła szybko cieniutkie rękawiczki i obłożyła ranę opatrunkami, by uniknąć ewentualnych zanieczyszczeń. Delikatnymi ruchami palców nastawiała kości i usuwała ukruszone odłamki. Ubytki poczęły wypełniać się błękitną poświatą, scalającą pęknięcie, ta sama poświata zamknęła też przebitą żyłę, z której wciąż sączyła się krew.
Kapłanka otarła ręce w czystą szmatkę i wyprostowała się lekko. Zdawało by się że już bez udziału rana zamyka się, pozostawiając po sobie długą ciemną bliznę.
- Nie będę ryzykowała Uzdrawiania; spotkałam się już z przypadkami iż ciało leczonych kapłanów odrzucało moc nie pochodzącą od ich Bogini. Musi zrosnąć się samo. - minerał na czole Samitari przestał emanować światłem, lecz mimo to w komnacie wciąż panował jakiś nieodgadniony chłód przenoszonej mocy. - Będzie teraz nieco sztywny w ramionach, no i zyska ową chwalebną bliznę. - jej uśmiech świadczył iż nie widziała nic chwalebnego w tego rodzaju bliznach, lecz nie dodała już ani słowa komentarza.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Galanthir
Pierwszy Miecz


Dołączył: 22 Sty 2008
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 17:19, 20 Lut 2008    Temat postu:

Stał chwilę przed Idesią, przyglądając się jej. Nie był w stanie nic powiedziec, chodź tak bardzo się starał. Biegał jednak tak szybko, że teraz z jego ust wychodziło tylko głośne sapanie. Po krótkim czasie, zebrał w sobie wszystkie siły i wykrzyczał.
-Tak! Bogowie nareszcie cię znalazłem! Tam, na dole... ranny! Chodź szybko!
I wybiegł, kierując się znów do komnaty gdzie leżał okaleczony kapłan.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Orian
Przyjaciel Dworzan
Przyjaciel Dworzan


Dołączył: 18 Lut 2008
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z zieleni oczu oprawnych miedzią

PostWysłany: Śro 17:53, 20 Lut 2008    Temat postu:

Szedł. Dookoła czerń jakby gęstniała. Wypatrywał kolejnej postaci. Tak bardzo. Nadaremnie. Powoli zaczynało się robić jaśniej. Wszędzie tylko nie przed nim. Uformowało się owalne jądro ciemności. Otaczały je rozmazane plamy. Niemal nieruchome. Ciemny owal podzielił na dwie części. Dwa mniejsze owale powoli stały się oczami. Jeszcze ziarno, jeszcze dwa nim zrozumiał. Jego oczy rozszerzył strach. Palce lewej dłoni zadrgały i zacisnęły się w pięść. Szybko napłynęła fala gniewu. Gniewnej bezradności. Zalewała wszystko. Zaczął krzyczeć. Choć do zebranych dotrzeć mógł najwyżej słabiutki szept, on krzyczał. Krzyczał ile sił. - Dostałaś mnie. W końcu dostałaś. Starczyło ci cierpliwości. Ale wiesz ile ci odebrałem. Tylko mnie dostałaś. To twój jedyny tryumf, Shilen - chciał rzucić się jej do gardła. Próbował chwycić, wyciągnąć ręce. Umęczone ciało litościwie odmówiło posłuszeństwa, znów odbierając przytomność.

Przyszła, jednak przyszła. Jasna postać Królowej Kotów. Rianno. Nie. Niemożliwe. Wielka Zdrajczyni drwi z niego. Mami. Daje nadzieję na ostatnie spotkanie. A może pozwoli się pożegnać, by lepiej pamiętając, bardziej cierpiał. Nie miał siły iść. Stał tylko. Podchodziła coraz bliżej. I zmieniała się. Włosy. Jasne włosy. Narmi. To Narmi. Podeszła. Stanęła o krok. I jednym zdaniem starła mu serce na proch. - Kochasz ją - zabrzmiało pytanie-nie pytanie. Smutne-nie smutne. Chciał odpowiedzieć, że ... zatrzymał się. Nie chciał odpowiadać. - Ja wiem, że ją kochasz. - zdumiony spostrzegł w jej oczach ciepło i życzliwość - Kochaj ją. Kochaj, mój miły. I śpiewaj jej jak mnie śpiewałeś. Czemu jej nie śpiewasz - zawstydził się. Rozłożył bezradnie ręce. Położyła mu palec na ustach i zaśmiała się, wprawiając w taniec jasne złoto włosów. Po czym ominęła go i odeszła. Odwrócił się. Wiedział, że jej nie zatrzyma. Jednak ona odwróciła się również. - Już zapłaciłeś. Kiedy stanąłeś między nią, a jej przekleństwem. Wiem, że tak samo stanąłbyś między mną a ostrzem, mój miły. Gdybyś tylko mógł. - Odwróciła się i odeszła. Jak ulga może się mieszać z takim żalem. Jak bezradność może znieść taką bliskość szczęścia. Po umęczonej twarzy kapłana, spod drgających delikatnie powiek wypłynęły dwie łzy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Orian dnia Śro 18:06, 20 Lut 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rianna
Znajomy Dworzan
Znajomy Dworzan


Dołączył: 20 Lut 2008
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Szarej Wieży

PostWysłany: Śro 18:19, 20 Lut 2008    Temat postu:

Patrzyła na zabiegi kapłanki przyciskając dłoń do ust, gdy tylko mroczna elfka skończyła, podeszła do kapłana i pogładziła go po czole. Przytuliła policzek do jego policzka tak, że jej usta znalazły się przy jego uchu.
- Orianie... - wyszeptała tak, że tylko on ja słyszał. - Nie zostawisz mnie prawda? - spytała ledwo powstrzymując się od płaczu.
Wtedy poczuła wilgoć na swoim policzku, choć była pewna, że nie zapłakała. Wyprostowała się i spojrzała zdziwiona na kapłana. Wytarła krople z jego policzków i otrząsnęła się.
- Ano... Znajdzie się dla niego jakieś łóżko? - spytała nieśmiało gospodarzy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Idesia
Wróżka Snów


Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ...ze snu...

PostWysłany: Śro 20:36, 20 Lut 2008    Temat postu:

Zebrani przy Orianie posłyszeli głośny tupot na schodach, a do pomieszczenia wpadł zdyszany Galanthir. Tuż za nim, nie czyniąc niemal żadnego hałasu, wsunęła się ubrana w szarawe szaty młoda dziewczyna. Miała mocno zaczerwienione jakby od płaczu oczy, ale jej twarz była blada i skupiona. W objęciach trzymała niekształtną torbę, z której wystawały szyjki porządnie zakorkowanych buteleczek. Jedno spojrzenie na rannego pozwoliło jej nieco się rozluźnić. Odnalazła wzrokiem Samitari.

- Pani... Widzę, że zapobiegłaś nieszczęściu - lekko ukłoniła się kapłance, wyraźnie będąc pod wrażeniem jej mocy. - Zatem nie wiem, co mogłabym jeszcze zdziałać - spojrzała niepewnie na chorego i przytuloną o niego Riannę, przesunęła wzrokiem po pozostałych i cofnęła się o krok. - Nic tu po mnie, wybaczcie - wymamrotała, spuszczając wzrok i postępując kolejny krok w stronę wyjścia.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Idesia dnia Śro 20:38, 20 Lut 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Samitari
Gość Dworu
Gość Dworu


Dołączył: 20 Lut 2008
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 21:49, 20 Lut 2008    Temat postu:

Właśnie była w trakcie wyjaśniania Rayi dalszego postępowania z chorym, gdy drzwi zaskrzypiały i do środka weszły dwie osoby.

Po sposobie poruszania się i braku rezonansu magicznego łatwo było stwierdzić, iż jedna z nich musiała być mężczyzną, w dodatku wojownikiem.
W stosunku jednak do drugiej, niewątpliwie kobiety, Samitari miała wątpliwości, przytrafiające się jej niezmiernie rzadko. Pachniała ziołami i różnymi miksturami, których nazwy wyblakły już w pamięci elfki; ponadto słyszała szczęk ocierających się o siebie buteleczek z medykamentami. Wszystko składało się na obraz Uzdrowicielki jednak... dziewczynie nie towarzyszyła poświata mocy obecna zazwyczaj przy każdym kapłanie. I rzecz nie w tym iż nigdy jej tam nie było. Zdawała się odcięta, całkowicie rozproszona.
Samitari koncentrowała się na tej drobnej osóbce tak bardzo iż nieomal nie dosłyszała wypowiadanych przez nią słów. Szarpnęła lekko głową i wygładziła z namysłem suknię, odtwarzając w myślach przebrzmiałe przed chwilą dźwięki.
- Jesteś w samą porę, Uzdrowicielko - przewiesła torbę przez ramię, starając się przyoblec twarz w życzliwa minę. - Kapłan będzie potrzebował teraz pomocy zielarskiej, nie jest w pełni zdrów, zatem wierzę iż twa wiedza będzie tu przydatna.
Przeszła przez komnatę z szelestem sukni, nie potrącając nikogo z zebranych.
- Moja rola się już skończyła - uśmiechnęła się w stronę dziewczyny, dotykając jej ramienia. Odcięte. Coś zostało odcięte. Odwróciła głowę ku sali i pochyliła ją lekko w geście pozdrowienia.
- Zostawiam go pod dobrą opieką. W razie gdyby coś się działo... - te słowa skierowała konkretnie do Rayi - Wiesz jak mnie szukać.
Ponieważ drzwi otworzył jej ktoś ze stojących najbliżej ludzi, ujęła materiał spódnicy w dłoń i zgrabnie pokonała próg, znikając zebranym z pola widzenia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ranadiel
Stały Bywalec
Stały Bywalec


Dołączył: 19 Lut 2008
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Canus Convictus

PostWysłany: Czw 0:08, 21 Lut 2008    Temat postu:

Ten dzień nie miał zamiaru dobrze się zakończyć... Elfka wsiadła na smoczycę i pare chwil później zasnęła. Zupełnie się tego nie spodziewała, ale co się dziwić, gdy się po nocach nie śpi... Obudziła się nagle, leżąc na ziemi. Najwyraźniej spadła z siodła Andariel. Musiała zapamiętać, by wspomnieć jej żeby uważała w najbliższym czasie. Bolała ją głowa, zapewne od upadku, a noga dawała znać, że może jednak nie powinna była upadać na ten bok na którym jest jeszcze w miarę świeża rana...

Otępiałym wzrokiem rozejrzała się dookoła, próbując ocenić gdzie jest, gdy zdała sobie sprawę, że oprócz smoczycy, stoi obok niej Boxer, którego wysłała do Ostilgatu, zobaczyć co tam się dzieje. Żywiołak u bram Dworu Oktarynowego poinformował, że dzieje się tam coś nadzwyczajnego, więc wpierw wysłała tam jednorożca. Najwyraźniej zdołał sprawdzić i wrócić do niej. W myślach dosłyszała głos jednorożca, potwierdzający obecność Oriana we drugim Dworze. Chciała już ruszyć, ale gdy tylko spróbowała wstać, rozbolała ją głowa i znowu musiała usiąść.

Po dłuższej chwili, którą spędziła na ocenianiu odległości od Szarej Wieży oraz Ostilgatu, spróbowała wstać i mimo, że głowa ją jeszcze bolała, stanęła na nogach, po czym wspięła się spowrotem na Andariel. Poklepała ją po szyi, dając znać, że już wszystko dobrze i odsyłając pod Dwór Oktarynowy Boxera popędziła smoczycę do dalszej drogi. Zdecydowanie będzie musiała w najbliższym czasie się wyspać...

Gdy dojechała na miejsce, powoli zsiadła przed bramą i dostrzegła wychodzącą Samitari. Najwyraźniej musiało dużo czasu minąć od jej wyruszenia. Zaklęła cicho, pocierając palcami guz na głowie, przywitała się z mroczną, po czym weszła do środka i z lekką ulgą, zasiadła na najbliższym krześle, czując się zupełnie wyczerpana. Spojrzała po zebranych, dając znać, że nic jej niejest i zaczęła cicho wypytywać najbliższą osobę o Oriana i o to co się działo.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ranadiel dnia Czw 0:12, 21 Lut 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Idesia
Wróżka Snów


Dołączył: 30 Wrz 2007
Posty: 85
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ...ze snu...

PostWysłany: Czw 17:13, 21 Lut 2008    Temat postu:

Z szacunkiem pochylając głowę dygnęła przed wychodzącą Samitari, po czym posłusznie zbliżyła się do leżącego Oriana. Niepewnie przysiadła obok niego i zaczęła grzebać w torbie. Przy ramieniu chorego ułożyła dwie butelki i słoiczek.
- Potrzebuję gorącej wody. I świeżych bandaży - powiedziała spokojnie, zwracając się ku zebranym.

Otrzymawszy o co prosiła, zajęła się chorym. Gorączkował, rana dawała mu się we znaki, ale na gorączkę pomoże niezawodnie mieszanka ziołowa, zaparzona w gorącej wodzie. Napar stygł powoli, napełniając pomieszczenie gorzkim zapachem. Czekając aż zioła będą gotowe, delikatnie odwinęła bandaże spowijające ranę i pokiwała głową z uznaniem nad robotą obu poprzedniczek. Profilaktycznie posmarowała świeżą bliznę grubą warstwą żółtej maści ze słoiczka. Zapachniało czymś kwaśnym.

Po kolejnym zabandażowaniu poranionego Oriana przyszła kolej na najtrudniejsze: podanie zemdlonemu herbatki ziołowej. Idesia poklepała mężczyznę po policzku, kilkakrotnie wymawiając jego imię i w napięciu wpatrując się w jego twarz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Orian
Przyjaciel Dworzan
Przyjaciel Dworzan


Dołączył: 18 Lut 2008
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z zieleni oczu oprawnych miedzią

PostWysłany: Czw 21:30, 21 Lut 2008    Temat postu:

Na delikatne sygnały napływające z policzka, szalony krasnolud w obojczyku reagował zamaszystymi ciosami kilofa. Z pewnością kopał jakiś niezmiernie cenny surowiec. Skąd inaczej byłoby w jego uderzeniach tyle entuzjazmu. Jego kompan w barku był raczej kowalem. Operował wielkim młotem. Jakim cudem tak wielkim narzędziem mógł się zamachnąć w ludzkim barku pozostawało zagadką. Wilgoć na wargach kazała mu się odruchowo napić. Suchość gardła i łapczywość razem wzięte zaowocowały kaszlem. Obaj szaleni krasnoludowie zdwoili tempo i potroili siłę uderzeń. Bodajbyście przez rok bimbru nie powąchali. Bodajby wam piorun zbroję zaspawał nim się wyszczacie po czterodniowym weselu. Ból zmniejszył się do straszliwego po jakimś eonie czy dwóch. Otworzył oczy. Zobaczył oczy. Ale zwyczajne. Ludzkie. Dziewczyna. - Rianna ? - tylko mu się zdawało, że wydał jakiś dźwięk. Ale widać odczytała z ruchu ust - Jest we Dworze - Na radość w jego oczach i twarzy zareagowała uśmiechem - pij, tylko powoli - pił posłusznie, całą siłą woli ignorując upartych, niskopiennych rębajłów. Było mu zimno. Tak zimno. Zlany potem. Zakażenie ? Może. Nie moje zmartwienie. To było takie dziwne. Ktoś inny martwi się o zakażenia i opatrunki. Pijąc przypominał sobie różne fragmenty poprzednich dni. Najważniejsze wciąż do niego wracało. Zapłacił. Zapłacił za to, co zrobił. Był wolny. Jakie to dziwne uczucie. Mieć wybór. Pił. Jaki cudowny, gorzki smak. Zezując zerknął na swoje ramię. Zobaczył tylko opatrunek. Ale pamięć podsunęła kilka obrazów. - Będę żył ? - ułożył wargi w zdumione pytanie. Pojąca go dziewczyna miała zaczerwienione oczy ale potwierdziła całkiem zwyczajnie. A na okłamywaniu umierających znał się przecież doskonale. W końcu wszystkie wspomnienia wskoczyły na swoje miejsca. Tak bardzo chciał zobaczyć Riannę. Ale była przecież blisko. Zaraz ją zobaczy. Teraz obowiązki. - Tham ... Thamior - gdyby trzymała ucho tuż przy jego ustach, mogłaby nawet coś usłyszeć. - Błagam ... pilne. - zrozumiał, że nic nie zwojuje póki nie zrobi tego co ona chce. To było takie dziwne być po drugiej stronie kubka zaparzonych ziół. Inny świat. - Pilne. - powtórzył i zamknął oczy. Jakim sposobem wypicie kubka naparu może być tak żmudne, trudne i męczące. Zdumiewające. Tych dwóch przeklętych pracusiów chyba się zmęczyło. Był w stanie rozróżnić kolejne uderzenia. I nawet czasem wziąć oddech

Post został pochwalony 2 razy

Ostatnio zmieniony przez Orian dnia Pią 16:28, 22 Lut 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thamior
Znajomy Dworzan
Znajomy Dworzan


Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nigdy nie wiesz.

PostWysłany: Czw 22:18, 21 Lut 2008    Temat postu:

Opierał się cały czas o ścianę, odpoczywał. Obserwował Samitari, Idesię. Wydało mu się w pewnym momencie, że usta kapłana wymawiają jego imię. Podszedł, poczekał aż Orian wypije cały podany napój. W końcu pochylił się nad nim i położył dłoń na zdrowym ramieniu.
-Tak, bracie? - popatrzył wyczekująco na twarz rannego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rianna
Znajomy Dworzan
Znajomy Dworzan


Dołączył: 20 Lut 2008
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Szarej Wieży

PostWysłany: Czw 22:44, 21 Lut 2008    Temat postu:

Stała obok, by nie przeszkadzać zielarce w jej pracy. Patrzyła na Oriana i przez chwilę wydawało jej się, że wypowiedział jej imię, zrobiła krok do przodu, ale wtedy zielarka przytknęła mężczyźnie kubek do ust, więc znów się odsunęła.
Czekała, wpatrywała się w twarz Oriana zatopiona we własnych myślach, przy okazji nieświadomie strzelała kostkami palców.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Orian
Przyjaciel Dworzan
Przyjaciel Dworzan


Dołączył: 18 Lut 2008
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z zieleni oczu oprawnych miedzią

PostWysłany: Pią 0:26, 22 Lut 2008    Temat postu:

Kilkakroć przełknął ślinę, co pozwoliło mu zacząć w miarę zrozumiale szeptać - Thamior ... zabiłeś Nulvryna ... widział Cię ktoś ... świadek ... znajdź go ... nastrasz ... daj adeny ... nie zabijaj ... musi żyć ... świadczyć, że to nie Ty - znów przełknął ślinę i lewą dłoń zacisnął na skraju szaty maga. - Co kilka dni ... wynajmij człowieka ... zawsze innego ... niech mu zanosi trochę aden ... i mówi, że jak ... Cię rozpozna ... umrze. Ma wiedzieć, że ... choćby Cię wydał ... ktoś go zgładzi. To samo ... rysownik co Twój kon - zakasłał co zmusiło go do chwili przerwy w mówieniu i podjęcia negocjacji z dzielnie pracującymi maphrowymi synami - konterfekt rysował ... ale nie zabijaj ... muszą świadczyć ... że nie Ty. Nie Ty ... spiesz - próba obrócenia głowy skłoniła obu kopaczy do wzmożenia wysiłków i, zapewne z tego powodu, nie powiodła się. Próbował więc tylko odnaleźć wzrokiem Riannę. Nie udało mu się więc tylko wyharczał do Idesii - Rianna, proszę, gdzie Rianna. I pić. Pić jeszcze.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Orian dnia Pią 2:34, 22 Lut 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Thamior
Znajomy Dworzan
Znajomy Dworzan


Dołączył: 23 Maj 2007
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nigdy nie wiesz.

PostWysłany: Pią 7:56, 22 Lut 2008    Temat postu:

Twarz elfa ozdobił mimowolny uśmieszek.
-Jestem sławny - powiedział nie bez pewnej satysfakcji- tylko widzisz Orianie, nie tak łatwo znaleźć rysownika, a już na pewno nie tego świadka. Pewnie będzie jak dawniej, bardzo dawno - znów uśmiechnął się mimowolnie - i gdy się lepiej poczujesz, wyjaśnisz mi jeszcze, kto Cię tak urządził. A teraz sprawdzę, co mi się uda zrobić w tej sprawie. Zobaczymy się pewnie w naszym Dworze.
Skłonił się pozostałym i skierował się do wyjścia, mamrocząc coś gniewnie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Thamior dnia Pią 7:57, 22 Lut 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rianna
Znajomy Dworzan
Znajomy Dworzan


Dołączył: 20 Lut 2008
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Szarej Wieży

PostWysłany: Pią 9:06, 22 Lut 2008    Temat postu:

Gdy tylko Thamior odsunął się od łóżka Oriana, podeszła do niego i pogładziła go po dłoni zdrowego ramienia. Nic nie powiedziała tylko uśmiechnęła się ciepło.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Orian
Przyjaciel Dworzan
Przyjaciel Dworzan


Dołączył: 18 Lut 2008
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z zieleni oczu oprawnych miedzią

PostWysłany: Pią 13:14, 22 Lut 2008    Temat postu:

Kiedy poczuł na dłoni ten dotyk, serce prawie stanęło. To musiała być ona. To nie mógł być nikt inny. Czas popłynął leniwiej. W pole widzenia wsuwały się miedziane włosy. Rianna. Na żadnych innych słońce nie zdołałoby tak błyszczeć. Kiedy pojawiły się zielone oczy i najcieplejszy w świecie uśmiech, słońce zaświeciło dwakroć jaśniej. Szalony kilofiarz gwizdnął na swojego brata kowala i razem z Orianem gapili się tylko. Może nawet utopili się w oczach jak dwa leśne jeziora, bo nagle przestał czuć ból. Była tu. Tyle chciał jej powiedzieć. - Rianno, ja .. jestem wolny ... zapłaciłem - dobra nasza, udało się, to było najważniejsze. Nie, to jeszcze ważniejsze - Będę przy ... Tobie - no, teraz te drobiazgi. Te ogromne drobiazgi. - Kocham Cię - zebrał całą pewność siebie jaką miał. Potem ograbił z pewności siebie najbliższą okolicę. I zabrał co mieli dwaj pracowici brodacze. A niech się na coś przydadzą wreszcie. Jest mu potrzebna do wypowiedzenia tych słów - Będę żył. - I jeszcze ta prośba. Najważniejsza prośba. - Zostaniesz ? - wiedział, że na aż takie szczęście szans nie ma. - Trochę ... chociaż ?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Olstigat Strona Główna -> Komnata Gościnna Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 2 z 8

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group, modified by MAR
Inheritance free theme by spleen & Programosy

Regulamin